Na początku gratulacje dla wszystkich łowców! Ale połowiliście pięknie! I w Polsce i za granicą! Wielkie

Ja wczoraj byłem na łowisku Pod Borem w Ochabach, jako, że jestem na tygodniowym wypadzie w Polsce. To tam, gdzie łowili Jędrula. Kucuś i Mariospin w weekend.
Pogoda super. Gdyby nie te spadki temperatury w nocy do 5-6 stopni, ryba na pewno by żerowała lepiej. Łowiłem sam, mjmaciek nie mógł przyjechać z powodu choroby. Powrotu do zdrowia jakby co!

W nocy podobno ekipa karpiarzy miała 5 czy 6 ryb, czyli wyniki niezbyt dobre. Za dnia też ludzie nie łowili zbytnio. Ja zaspodowałem sobie miejscówkę pelletami, konopiami i małą ilością kukurydzy, i po półtorej godzinie pojawiły się ryby. Wpierw jesiotr, długas, po nim następny. Niestety ten drugi uwolnił się z zestawu po pięknej świecy. Straciłem jeszcze dwie te bestie w ciągu dnia.
Jakież było moje zdumienie - kiedy po dwóch rybach, jedna łódka zanętowa gości z naprzeciwka rzuciła zestaw w moim spodowanym miejscu (łowisko ma szerokość około 200 metrów, ja łowiłem na 60-70), drugi zaś z pseudokarpiarzy wyjechał nawet dalej, kładąc zestaw na moich. Kolesie w ogóle pojechali po przekątnej! Chamstwo straszliwe. Tacy goście siaty postawią bez skrupułów, śmieci wyrzucą w lesie, będą brać bez limitów na wodach PZW. Chamy ze słomą z butów sięgającą pasa!

Ale nie mieli żadnej ryby ci od łódek, ja zaspodowałem sobie inne miejsce, z boku - i miałem tam brania, w tym jednego dubla. Na jednej wędce karp a na drugiej jesiotr. Całe szczęście, że 'skamielina' niczym zaczep zaparkował w jednym miejscu i siedział cicho. Niestety, po wyjęciu karpia i po długiej walce - spiąłęm go przy brzegu (zbyt mały hak bezzadziorowy). NA koniec walkę zaserwował mi jesiotr 121 cm, który miał podobną długość co pierwszy, ale był dwa razy grubszy. Musiałem się pakować w pośpiechu i panice aby zdążyć przed zamknięciem bramy

Ogólnie 5 ryb złowionych (amur, dwa karpie, dwa jesiotry), trzy stracone (jesiotry). Wszystkie brania delikatne niczym leszcze! Rządził mały oozing czosnkowy, łowiłem podajnikami ESP z amortyzatorami, na torebki PVA z pelletami. Chyba szło mi najlepiej na łowisku. Bez łódek zanętowych

Pobiłem trzy życiówki - jesiotrem, amurem 78 cm i drugim jesiotrem. Konkret. Super miejsce!
I jeszcze jedno. Jak zobaczyłem jak zacina jeden z tych 'łodziarzy' to szczęka opadła mi na trawę. Podbiegł i zrobił zamach tak wielki, jakby zacinał rekina. Ryby nie złowił. Nie zdziwiłbym się jakby zerwał przypon (a w tym przypadku zestaw miał położony bliżej, więc nie było takiej amortyzacji żyłki). Ale fizol...




