Mnie dzisiaj ułańska fantazja poniosła i po mimo niesprzyjających warunków, 2 stopnie C. deszcz i wiatrzysko, wyskoczyłem nad wodę.
Odwiedziłem ulubioną niewielką rzeczkę, uzbrojony w jeden kijek do przepływanki. Na miejscu szok...wody jak na lekarstwo. Tak niskiego stanu nie pamiętam od kiedy tam łowię, około 14 lat. Strasznie utrudniało to dzisiaj łowienie, jednak skoro tam trafiłem próbowałem obłowić nieliczne dołki. Co ciekawe udało się kilka rybek dziś pomacać, jednak nie wielkich rozmiarów.
W sumie moim łupem padło 14 podleszczaków i małych krąpi.


Rybki w wersji głodowej, większość wyglądała jak pływająca anoreksja


Po za tymi glutami weszła jedna płotka i dwa kleniki, jeden około wymiaru.


Do domu uciekłem po 2 godzinach, niestety pogoda dzisiaj ze mną wygrała
