Witam
Dzisiaj dzień wolny od pracy. Postanowiłem wybrać się na kilka godzin nad wodę. Wybrałem się godzinę wcześniej niż zwykle, bo pojechałem autobusem o godzinie 5:26. 30 minut jazdy i jestem już nad wodą
Wysiadłem z autobusu, poszedłem na rzekę nieopodal młyna. Chciałem zobaczyć jaki jest stan wody. Jak widzicie przez kilka dni padało i podniósł się stan wody. Zadecydowałem, że będę wędkował w miejscu gdzie jest płycej. A przy takim stanie wody jak jest dzisiaj będzie akurat fajne łowienie. Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. Zaszedłem na miejsce wybrane przez siebie do łowienia.
Na samym początku rozłożyłem podbierak i wędkę. Zmieniłem tylko kosz do podbieraka, bo tamten z drobnej siatki pożyczyłem koledze - jechał na jakieś zawody. Więc musiałem zastąpić innym koszem. Rozłożyłem też wędkę i jak zwykle będę łowił na bolonkę 5 m, nie wielki spławik 1.5 g, żyłka główna 0.16 mm jak zwykle, przypony 0.10, haczyk 12, oliwka 1.2 g, gumowy stoper, pinka na hak i wszystko w tym temacie na dzisiejsze łowienie
Musiałem rozrobić zanętę. Skończył mi się liquid Trapera, zmieniłem go na krabowy z innej firmy. 1.5 kg gliny, którą przetarłem w domu, 2 kg zanęty z dodatkami no i wrzuciłem paczkę pinek. W jednym pojemniku zostawiłem też kg zanęty w razie jak mi się skończy, to dołożę lub rozrobię albo jak nie będzie brań to zabiorę z powrotem do domu. Była dobrze zakręcona. Kilka kul zanętowych na początek do wody i zaczynamy dzisiejszą zabawę
Wygruntowanie spławika, kilka przepuszczeń na sucho i jedziemy!
Jest pierwsza płotka.
Kolejna w podbieraku.
Jest w końcu pierwszy jaź.
Następny.
Kolejny.
Później znów wiele przepuszczeń bez efektu. Podbierak w gotowości jak widzicie
Jest płotka.
Dużo przepuszczeń spławika, mało brań... Trzeba donęcić łowisko
3 kule do wody i jedziemy dalej
Jak widzicie na zdjęciu, rzucałem kule przed siebie, trochę wyżej zarzucałem zestaw ze stickiem, przepuszczałem po łuku, przez miejsce nęcenia. Przytrzymywałem, popuszczałem i branie.
Od czasu do czasu trafiały się nie wielkie jelce oraz nie wielkie płotki. Ale jak zwykle nie liczyłem tego drobiu.
Jest w końcu taka większa płotka, taka 25
Później jeszcze większe i mniejsze płotki, aż w końcu kolejna jazia.
Postanowiłem dziś wcześniej skończyć, czeka mnie w domu robota. Więc zawinąłem sprzęt, wybrałem się w drogę powrotną do domu. Szkoda, bo do wieczora jeszcze bym nałowił albo i nie
Ale chociażbym jeszcze posiedział
Oto zdjęcie najfajniejszych ryb
Największa jazia miała 38 cm, 36 cm, 35 cm i 34 cm
Tylko nie w tej kolejności co na zdjęciu
Jedna większa spinka, też była jazia, 4 przypony zerwane o zaczep... Nie jest źle jak na to miejsce, w którym dziś wędkowałem, przy tym stanie wody.
Przez te kilka godzin, złowiłem w sumie 22 ryby, jak to się mówi "do wzięcia". Nie licząc tamtych drobiazgów - w postaci małych jelcy i płoteczek
Podsumowując
Wyjazd udany, cisza spokój, sam byłem na łowisku - tak jak lubię
Ptaszki mi śpiewały, kaczki pływały
Ryby mi brały
Pozdrawiam