Witam
Oto relacja dla kolegów, którzy lubią czytać mój wątek z dzisiejszego mojego wędkowania.
Wybrałem się do pracy na nocną zmianę, ostatnia już dniówka jak to się mówi, więc od rana do wieczora mam wolne i wykorzystałem dzień po pracy na wędkowanie. Na nocnej zmianie w pracy, w czasie przerwy włączyłem aplikację z pogodą. Jak widzicie na zdjęciu, ciśnienie mi tylko pasuje. A tak to cały dzień zachmurzone z opadami. Wiem na czym stoję, co będę musiał zabrać nad wodę.
Sprawdziłem także rozkład jazdy autobusów na mobilnej aplikacji. Wybiorę się do Morawicy autobusem linii 45, ale o 6:30 dopiero kończę zmianę a o 7:20 mam autobus. No to muszę się sprężać. Mam 50 minut na dojście do domu, spakowanie się i pójście na przystanek. Mieszkam 1,300 m od pracy, to mi zajmie jakieś 22 minuty dojścia do domu, dlatego, że jeszcze po drodze z pracy zabiorę glinę.
Po drodze z pracy zabrałem dwie reklamówki gliny. Szybko zawijam się do domu, przechodząc koło przystanku, z którego będę jechał na ryby. Postanowiłem jedną porcję zostawić tuż przy przystanku, bo na zdrowy rozsądek nie będę chodził z tą gliną w tą i z powrotem a za 20 minut i tak będę znów na przystanku, to wtedy zabiorę tą glinę na ryby. Miałem nadzieję, że nikt mi gliny z przystanku nie rąbnie.
Wpadłem szybko do piwnicy, szybko się przebrałem w ciuchy naszykowane na wieszaku, wpadłem tylko do domu, zabrać pinkę z lodówki. Nie miałem czasu na żadne szykowanie picia i kanapek, bo autobus był za 12 minut.
Na przystanku byłem 4 minuty przed autobusem. Jadąc na ryby zdrzemnąłem się trochę, bo podróż na to łowisko trwa ponad 40 minut. Wysiadając jak widzicie na zdjęciu odbiłem bilet elektroniczny, zwróciło mi 50 gr. Normalny bilet kosztuje 3 zł, a na taką kartę jak posiadam bilet jest za 2,50 zł. Nie wydaje się być dużo, bo tylko o 50 gr różnica, ale i powrót też 50 gr taniej, to już uzbierała się nam 1 zł. Na samych rybach byłem już w tym roku około 70 razy. To prawie 70 zł zaoszczędzone na samych przejazdach nad wodę. A gdzie podróż do lasu? To takie rozwiązanie z tą kartą jest super. Jadąc autobusem, pomyślałem, że czegoś zapomniałem - podładować sobie telefon. Jak widzieliście na screen aplikacji z nocy - połowa baterii. A miałem wziąć battery pack. Trudno. Będzie mniej zdjęć ryb, jeśli będą. Chodzi oczywiście o drobne ryby.
Wysiadłem w Morawicy, nie wielkie miasteczko starające się o prawa miejskie, które nie długo dostanie. Jak ma być przyszłe miasto, to musi być też sporo sklepów. Więc zrobiłem zakupy jak widzicie na zdjęciu - delikatnie - bo coś człowiek musi zjeść w ciągu dnia
A ja w pracy nigdy nie jem... Po prostu wytrzymuje 8 godzin bez jedzenia w pracy. Tak się już nauczyłem. Wychodzę do pracy jem, wracam z pracy i jem, ale nie miałem czasu po nocce na zrobienie i zjedzenie kanapek w domu, więc dlatego te zakupy, a nie chciałem budzić rodziny o takie pierdoły. Energy Drink wypity, czas iść nad wodę.
Doszedłem do rzeki, gdzie teraz tu iść? Woda bardzo mała, przeźroczysta. To przy płytkiej wodzie i tak czystej będzie trzeba pochodzić po różnych miejscach i poszukać ryby. To nie jest kanał, gdzie jest wykopany rów i woda o równej głębokości. Postanowiłem iść tam gdzie ostatnio łowiłem świnki. Od tego miejsca zacznę.
Jeszcze przejście przez dzicz, do mojego sekretnego miejsca.
Rozkładam się, zapowiadają deszcz, ogarnąłem już wszystko na miejscówce, przeciwdeszczowe spodnie na szelkach oraz płaszcz, w czasie deszczu szybko w to skoczę.
Nie miałem czasu przygotować zanęty Pyza Baits, bo sam nie wiedziałem gdzie pojadę na ryby, czy czasami nie wybiorę się na grzyby. Ale ma dzisiaj padać to chodzenie po deszczu, po lesie to byłaby jakaś porażka. Więc wybrałem ryby
Więc dzisiaj nie będzie zanęty Pyza Baits. Użyję gotowca jak widzicie. Dwie paczki 'rzeka', w trzeciej paczce połowa, bo już była wykorzystywana, oczywiście 1.5 kg wsypę, jedną zostawię w zapasie, do tego dodam ze 4 kg gliny, bo glina jest podstawą przy mojej zanęcie, do tego dodam zapach kolendry. Woda trochę chłodniejsza, dlatego stosuję więcej gliny niż zanęty. Jesienią tak łowię.
Zanęta rozrobiona, nie przetarta, bo sita nie brałem, ale bez sita myślę, że jakoś to da radę, wymieszałem to z pinką, dodałem połowę zielonego pudełka.
Uformowałem 5 kul, dobrze je zlepiłem jeszcze na mokro.
5 kul do wody, jak na zdjęciu, w to samo miejsce. Łowisko mamy zanęcone.
Następnie wpis do rejestru połowu, żeby w razie kontroli straż się nie doczepiła. Jest to pierwsza czynność jaką robię przed zarzuceniem wędki.
Mój zestaw nic się nie zmienił, podbierak, ostatnio na tej rzece w ogóle go nie wykorzystywałem, może dziś będzie użyteczny. Bolonka 6 m, nie wielki kołowrotek, żyłka główna 0.14, przypon 0.10, stick 1.5 g, oliwka 1.2 g, gumowy stoper. Rozłożyłem wędkę, grunt wymierzyłem od ziemi do nosa. Około 1.6 m. Po wodzie widzę, najwyżej korektę zrobię, to jest 5-8 cm. Założyłem robactwo, 3 pinki w kolorze barw narodowych. Przepuszczamy zestaw. Branie przycięcie, pudło.
Kolejne przepuszczenie sticka, ramię uniesione, żyłka napięta, kontrolujący stick, przytrzymanie, popuszczenie, dno. Jest pierwsza ryba dzisiejszego wędkowania.
Kolejne przepuszczenie, nie duża płotka jak na zdjęciu. To tak jak przy mojej zanęcie, tak samo nie wielkie ryby reagowały na zanętę Sensasa. Na zmianę łowiłem uklejki z płotkami. Pamiętając o oszczędności baterii w moim telefonie, mniej będzie ryb zdjęć. W tym miejscu co łowiłem świnki po prostu nie doczekałem się żadnej na wędce. Tylko w koło płotka z uklejką. Ale o dziwo w tamtym tygodnie brały mi przeważnie same nie wielkie jazie. Dzisiaj ani małego jazia, ani jelca ani okonia. W koło uklejka z płotką. Nie będę donęcał łowiska. Zbieram zabawki, idę na inną miejscówkę, może po drodze znajdę jakieś fajne miejsce do wędkowania. Co rok rzeka zamula, wypłyca różne miejscówki, to muszę się postarać, pochodzić, poszukać za nowymi miejscówkami na mojej rzece, bo niektóre są już spalone, wyjałowione z ryb, a nie które w naturalny sposób przez rzekę wypłycone. A więc idziemy.
Od razu wspomnę, że dzisiaj używałem haczyków Kamasan nr 16, które testuję i jestem z nich zadowolony.
Szukając nowych miejsc do łowienia, po drodze robiłem fotki tej mojej pięknej rzeki.
Jeszcze jedna fotka. Pod tym konarem widzę ładny dołek, musi tam fajna ryba siedzieć.
Zaszedłem na następne miejsce, zanęciłem łowisko, próbujemy wędkować.
Tak jak w innych miejscach w których dzisiaj wędkowałem, brały mi same płotki.
Wraz z uklejami, żeby nie skłamać złowiłem tego ponad setkę z tych kilku miejsc, na których dzisiaj wędkowałem. Zbiorowego zdjęcia ryb nie ma, bo ryby bezpośrednio wracały do wody. Głupotą by było trzymać je w siatce i męczyć w czasie transportu na inną miejscówkę, żeby zrobić tylko zdjęcie a potem ledwo co żywe, w pewnej części martwe ryby wypuścić do wody.
Jeszcze fotkę, bo dużo kolegów do mnie pisze na priv, że mało zdjęć moich miejscówek, mało widoków i krajobrazów
Dlatego dzisiaj postanowiłem skupić się na widokach a nie na drobnicy.
Zostało mi jeszcze trochę zanęty. Następne miejsce. Znów przedzieranie się przez dzicz, aby dojść do wody. Tam gdzie nikt nie wędkuje, bo dużo jest wędkarzy, którzy nie łowią w tym miejscu. A tam jest potencjał i ryba na dzikiej wodzie
Zanęcenie, przepuszczenie, płotka, uklejka i chyba do końca dnia nic się nie zmieni...
Jeszcze fota dla kolegów proszących o zdjęcia, zanętę wykorzystałem. Cały śmierdzę, ciuchy też tymi rybami. Czas wracać do domu.
Poszedłem na przystanek i czekałem już tylko na autobus, przygotowałem moją kartę i tak sobie myślę - o zanęcie, o pogodzie, co tu zawiodło, że taka drobnica brała - zero bonusu. A może taka pora roku? Czytając forum wielu kolegów wracało z ryb z zerowym wynikiem. To jak na tą porę roku to i tak sobie połowiłem w dniu dzisiejszym.
16:40, wsiadłem w autobus i pojechałem do domu. Zje*bany po nocnych zmianach i dzisiejszym wędkowaniu...
Pozdrawiam