Pobrałem właśnie plik z analizą rejestrów jednego z okręgów z roku 2013.
Na zbiorniku, na którym zwykle łowię przyzwoite ilości linów i na którym jest wyjątkowo dużo ładnego okonia wędkarze wpisali do rejestru 3 liny i 6 okoni.
Podobne absurdalne dane widnieją w tabelach dotyczących wszystkich zbiorników, które znam.
Pozwolę sobie zatem na kontynuację moich rozważań na temat rejestrów.
Czy to możliwe, by zarządy PZW wierzyły, że zebrane dane są wiarygodne? Przecież tworzą je wędkarze, którzy widzą te absurdalne ilości i dobrze wiedzą, że ryb wyławiane jest znacznie więcej. Każdy z nas może odszukać w sieci analizy ze swoich regionów i przekonać się, że wpisywane ilości to jakiś promil tego, co naprawdę ludzie wyciągają z wody i zabierają z łowiska. Jest więc moim zdaniem rzeczą bezdyskusyjną, że ludzie odpowiadający za wyciąganie wniosków z tych statystyk wiedzą, że te ilości mocno mijają się z prawdą i są mocno zaniżone.
Przyjąć zatem należy, że zarządy PZW dobrze wiedzą, że dane są zaniżone.
Jeśliby z kolei przyjąć, że władze PZW wierzą, że te niskie wartości są prawdziwe, to reakcją na to powinny być znacząco zwiększające się zarybienia i ograniczenia odłowów rybackich.
Czy zarządy PZW starają się, żeby polepszyć stan rzeczy i poprawić rzetelność podawanych w rejestrach danych? Gdyby tak było, to pojawiałyby się apele, wielkie kary za niewypełnione lub nieoddane rejestry lub też zniesiono by je całkowicie, bo od wielu lat sytuacja pozostaje niezmieniona. Nikt nawet nie kontroluje rejestrów (zezwoleń), które pobierane są w okręgach przez wędkarzy z innych okręgów. Można je wyrzucić do kosza bez jakichkolwiek konsekwencji.
Wniosek - PZW nie zależy na prawdziwych (znacznie większych) liczbach rejestrowanych odłowów.
Jeśli dwa powyższe wnioski połączymy, to wyjdzie nam, że zarządy PZW dobrze wiedzą, że dane są zaniżone i PZW nie zależy na prawdziwych (znacznie większych) liczbach rejestrowanych odłowów.
Można więc również przypuszczać, że zarządy PZW dobrze wiedzą, że dane są zaniżone i w ich interesie jest, żeby takie pozostały. Dane te są bowiem dla nich pisemną i potwierdzoną statystycznie podstawą do ograniczenia zarybień wód, z których tak mało ryb jest odławianych.
Tak więc hipoteza, że władze PZW na widok pustych rejestrów będą myślały i wierzyły w to, że ryb nie ma, więc trzeba więcej zarybiać wydaje się fałszywa.