Panowie, tutaj widać jaką paranoją jest obecna organizacja.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie widzę przyszłości związku, w którym każdy robi 'za friko'. Zwłaszcza zarząd główny musi składać się z ludzi, którzy mają zapewnione wynagrodzenia, w przeciwnym razie będziemy mieli 'diety' lub montowanie spółek rybackich, w zarządach których zasiadają włodarze PZW, dorabiający sobie na boku.
Problem PZW to przede wszystkim zazdrość ludzka z jednej strony, z drugiej organizacyjny chaos i byt w jakieś prawnej pustce. To czego nam brakuje to silnego statutu, z jasno określonymi funkcjami ludzi zarządu. Według mnie nie potrzeba tam tylu ludzi, na pewno brakuje tych co rozumieją wędkarstwo i wyczuwają trendy. Teraz trzeba myśleć 5, 10 lat naprzód, a nie tkwić w przeszłości, a tak niestety się u nas dzieje. Potrzeba jasnego programu i określenia celów. Obecnie cele statutowe są, ale ZG działa na przekór im, to jakiś nonsens.
Według mnie ludzie z ZG musza dostawać kasę. Dla mnie wszelkie darmowe działania to fikcja, często furtka do działań na niekorzyść związku, bądź też wypalanie się ludzi. Tak mogą działać koła. ale nie okręgi czy ZG. Ale oczywiście to musi być tez 'coś za coś'. Bo obecnie kilku gości z zarządu można wywieźć na taczkach, najlepiej pod prokuraturę. Zwłaszcza wał z montowaniem rybaków na Zalewie Zegrzyńskim jest wyjątkowo tu znaczący... W normalnym kraju nie ma mowy, aby władze okręgu zapodały wedkarzom takie coś. To tak, jakby, właścicielom ogródków działkowych zapowiedzieć, że po ich działkach będą przemieszczać się lotne brygady, zrywające owoce i warzywa wg własnego uznania, aby polepszyć stan działek i aby zwiększyć ich produktywność. O dziwo wędkarzom udało się sprzedać taką ciemnotę
Temat który rozwinął się tu, nasuwa mi pewne spostrzeżenia... Czy nie czas na głębokie reformy i zmianę statutu, struktury związku? Może jako wędkarze powinniśmy wyjść na prostą, i skończyć z tym zawieszeniem jako związek pseudosportowy? Nie wierzę aby ktoś z polityków chciał rozwalić PZW, póki co jednak ZG nie reprezentuje wędkarzy. Dochodzi jednak do złej rzeczy, albowiem jak pisze Grzesiek (matchless) - lepiej aby utrzymać obecny stan niż ryzykować. To znaczy, że jesteśmy jak chory człowiek, który się boi, że może być jeszcze gorzej. A dlaczego? Bo brakuje perspektyw. Potrzeba nam mocnego programu i reform, większość członków PZW jest niezadowolonych, dziesiątki tysięcy zaś już nie opłaca składek. Może czas odbić się od dna? Wielu działaczy w kołach, ludzi od lat działających w PZW poprze takie zmiany. Trzeba jednak dbać o to co mamy, bez ślepego atakowania, bez żądania aby zniszczyć PZW. Bo polskie prawo jest jakie jest, upadek PZW nam, wędkarzom, raczej się nie opłaci. Nie wiem czy jest sens ryzykować...
Teraz mamy sytuację, gdzie rządzą działacze. Jak się okazuje, działacz to nie fachowiec, może czas na wprowadzenie menadżerów do związku? Miejmy uwagę, że wędkarstwo na przestrzeni kolejnym 5,10 czy 15 lat zmieni się bardzo. Trzeba więc budować na solidnych podstawach, nie na bagienku, jakie mamy dzisiaj. To zadziwiające, że pomimo takiej popularności wędkarstwa, nie walczy się o nasze interesy. Przegrywamy ze wszystkimi, i co najgorsze, pozwalamy aby nas prowadzono za nos, na dodatek na manowce.