Autor Wątek: Dlaczego tak chętnie lub niechętnie dzielimy się swoimi łowiskami - wody PZW?  (Przeczytany 10013 razy)

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 018
  • Reputacja: 419
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Wieloletnie łowienie na różnych akwenach nauczyło mnie być bardzo ostrożnym w tym temacie. :-X
Stopień w jakim się dzielę swoimi doświadczeniami odnośnie miejscówek zależy od stopnia zaufania do osoby, z którą rozmawiam. :( :)
Podobnie ze skutecznością przynęt i zanęt na danym łowisku. :) :(
Szczególnie staram się uważać na chamstwo :thumbdown: i mięsiarstwo. :thumbdown:
;)

Offline Karolo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 605
  • Reputacja: 16
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Choszczno (zach.-pom.)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Wieloletnie łowienie na różnych akwenach nauczyło mnie być bardzo ostrożnym w tym temacie. :-X
Stopień w jakim się dzielę swoimi doświadczeniami odnośnie miejscówek zależy od stopnia zaufania do osoby, z którą rozmawiam. :( :)
Podobnie ze skutecznością przynęt i zanęt na danym łowisku. :) :(
Szczególnie staram się uważać na chamstwo :thumbdown: i mięsiarstwo. :thumbdown:

Ja niestety byłem zbyt ufny, z racji tego że nigdy tak dokładnie nie przygotowywałem miejscówki i nie łowiłem sposobami, których nauczyłem się w zeszłym sezonie nie widziałem w niczym problemu. I to mnie zgubiło :/ ale to się zmieniło już. W tym roku znajdę nową miejscówkę i zrobię wszystko by nikt się o niej nie dowiedział ;)

Offline pio19681

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 106
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: KIELCE
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Pyza nie ma problemu. Łowię głównie na Mójczy. Mieszkam po drugiej stronie ulicy ;D,auto mam duże,jeżdżę przeważnie sam. Miejsce zawsze mam.
"Dopóki nie było internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów..."
S. Lem.

Offline stas1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 033
  • Reputacja: 304
  • Płeć: Mężczyzna
  • Łowię, bo lubię
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: feeder
Dlaczego?
Bo nie warto.Prędzej czy póżniej żle to się kończy
Staś
Klasyczny Feeder

Offline WedkarstwoUK

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 24
  • Reputacja: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Londyn - Bełchatów
Witam. Pare moich słów odnośnie "miejscówki". Wiadomo ile czasu i pieniedzy zajmuje znalezienie dobrej miejscówki z dużą ilością ryb. Lecz gdy już do tego dojdziemy to nie ma co się chwalić wszystkim. Ty łowiąc ryby na swojej miejscówce, po zakończeniu połowu ważysz bądź mierzysz jak masz jakas wieksza rybe badz zyciowke, wypuszczasz do wody. Ale po co wypuszczasz ? No wlasnie po to że jak wrócisz na to łowisko to możesz być pewien że ryba będzie siedziała w tym odcinku. Wiadomo nie od dziś, że ryby w zbiornikach, kanalach badz rzekach zmieniaja swoje miejscowki, ale w stara miejscowke przychodza nowe rybki, mniejsze badz wieksze nikt tego nie wie. Ja łowiąc w Polsce, jeździłem na ryby z kolegami "mojego rocznika" młodszymi, ale jeździłem też z kolegami taty, jego "rocznika" :D I powiem wam szczerze, że tych drugich nie musiałem się bać, że im powiedziałem ( a byłem wczoraj na rybach tu i tam, połowiłem dużych płoci i leszczy, ale łowiłem na to. Kolega był 500m dalej i też połowił na to i tamto ) Oni do takich relacji podchodzili ostrożnie. Pare razy mi się zdarzyła dziwna sytuacja, a mianowicie po zakończeniu łowienia rybki były ważone, a po ważeniu wypuszczałem rybki, gdy z oddali słychać głos " Co Pa robi, czemu Pan ryby wypuszcza ". Sobie myśle jak by takie zachowanie było karane w Polsce, ale czy ktoś wypuszcza ryby to jego sprawa, a jak ktoś bierze to też jego sprawa. Druga sprawa tzw "miejscowek" jest czesto też na co łowimy, bo... Jeżdżąc nad wode czasami próbujemy nauczyć rybe do czegoś innego. Gdy inni łowią na białe robaki, dżdżownice, ochotke, kukurydze nic nie łowią, a Ty mając np pęczak, przebarwiony na żółto bądź czerwony kolor i te ryby się przyzwyczają i trzeba tym nęcić i na to łowić. Ryba sie przyzwyczaja, inni sie popdytuja na co Pan łowi, sie odpowiada na pęczak, a drugi odpowiada ja też łowie na pęczak i nic nie bierze itd. A moze był jeszcze doprawiony czymś fajnym ? Kto wie kazdy ma swój sposób. Teraz mały wniosek. Czasami nie ma znaczenia jak sie komus powie o "miejscowce" bo czasami bywa tak, że ryby które tam są, są nauczone do danej przynety. Ale warto "miejscowki" zostawic dla siebie ;)
Catch & Release

Offline stas1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 033
  • Reputacja: 304
  • Płeć: Mężczyzna
  • Łowię, bo lubię
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: feeder
Tzw. małe chytrości ;D
Staś
Klasyczny Feeder

Offline Kafarszczak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 325
  • Reputacja: 164
  • Ważne, aby uwierzyć w moc zanęty i przynęty! :)
  • Lokalizacja: Stargard
  • Ulubione metody: feeder
Na ryby jeżdżę tylko z dwoma znajomymi, jeździmy na wody gdzie każdy ma dostęp, są to ogólnodostępne jeziora, miejsc łowiących jest dużo, jedno jest zajęte to ide gdzie indziej. :) Nie mamy stałych miejsc które nęcimy itp... Jedziemy , stajemy gdzie jest miejsce i łowimy :)
Krzysztof

Offline kroszo

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 300
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Ja nie mówię nikomu gdzie chodzę ponieważ są to dziewicze tereny i nie chciałbym żeby nagle zaczął się zjeżdżać tłum ludzi w tamte okolice. Nawet miejscowi nie uczęszczają na moje jeziorko, oprócz mnie i kolegów widziałem tam jednego faceta mieszkającego 600 m od jeziorka. Poza tym jest wielu hobbystów siatkarzy którzy jakby tylko się dowiedzieli że coś tam łapiemy od razu by odwiedzili nasze jeziorko.
Dziki Wschód

glizdziarz

  • Gość
Przestałem się chwalić swoimi miejscówkami, a wszystko to przez jedno zdarzenie.

Jakieś trzy lata temu udałem się na starorzecze Widawki. Miejsce łatwo dostępne i dość mocno eksploatowane wędkarsko przez miejscowych jak i przyjezdnych. Jako, że zamierzałem używać tam bolonki 6 m (lekki uciąg) to też musiałem znaleźć miejsce gdzie da się z nią stanąć (olszyny na samym brzegu). Znalazłem fajne miejsce, praktycznie nie używane. Na środku rosła sobie kępa pałki wodnej i obok niej kilka grążeli. Po zimie musiałem z dna wyciągnąć kilka gałęzi, które utrudniały łowienie. Tak przygotowaną miejscówkę zacząłem regularnie nęcić no i łowić. Po trzech dniach pokazały się efekty i to jak na to starorzecze rewelacyjne, bo i liny powyżej 35 cm i karasie złociste, tołpyga, karp a o płociach czy jaziach i leszczach nie wspomnę. Sielanka trwała przez miesiąc. Po opublikowaniu na jednym z forów opisu miejscówki i zdjęć przy następnej wizycie przeżyłem szok. Moja miejscówka została totalnie zniszczona. jakiś kretyn (teraz wiem już kto) wygrabił rosnące na środku pałki wodne i grążele i nawet wyciął dwie młode olszynki żeby móc do samej wody cofnąć samochodem. Na dodatek oczywiście syf totalny na stanowisku. Po tym wszystkim powiedziałem dość. Teraz podaję lokalizację połowu ogólnikowo a fotki ryb robię tak żeby nie było widać miejscówki.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 481
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Niestety, jest to problem i dotyczy wielu wód, w UK też istnieje... Z pewnych względów zmieniam nazwy miejsc w filmach, raz podałem rzekę Kennet jako Loddon i takie tam. Ja czuję dodatkowo stresa z powodu takiego, że moje filmy mogą spowodować rzeczy o jakich piszecie. Byłoby mi po prostu głupio. Na dodatek Polacy maja niezbyt dobrą opinię w UK (wędkarską), więc jakiś błąd może spowodować nie tylko 'zabicie' miejscówki, ale i poważniejsze konsekwencje. O ile na takich miejscach jak Trent opiekunowie łowiska działają prężnie, to na kilku innych już nie. Dlatego namiary na miejscówki mogę dać jak komuś ufam.

Lucjan

Offline Kafarszczak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 325
  • Reputacja: 164
  • Ważne, aby uwierzyć w moc zanęty i przynęty! :)
  • Lokalizacja: Stargard
  • Ulubione metody: feeder
Akurat taka Tamiza, Trent, to  moim zdaniem ma wiele miejsc gdzie można zatrzymać się i na pewno połowić dobrze, ponieważ te rzeki są rybne. W PL ktos sobie nęci dba o miejscówke itp itd kręci film wrzuca na neta i później wpada na swoje miejsce a tu już zajęte :D bo ktoś widział jakie rybki wyciągamy z naszego magicznego miejsca :)
Krzysztof

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 382
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Akurat taka Tamiza, Trent, to  moim zdaniem ma wiele miejsc gdzie można zatrzymać się i na pewno połowić dobrze, ponieważ te rzeki są rybne. W PL ktos sobie nęci dba o miejscówke itp itd kręci film wrzuca na neta i później wpada na swoje miejsce a tu już zajęte :D bo ktoś widział jakie rybki wyciągamy z naszego magicznego miejsca :)



Przebolałbym zajętą miejscówke , kto szybszy ten lepszy , trudno . Jednak w tym przypadku ogarnia mnie szewska pasja -




Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 021
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
U mnie taki widok to codzienność... :(
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Karolo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 605
  • Reputacja: 16
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Choszczno (zach.-pom.)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
U mnie taki widok to codzienność... :(

Niestety mój zbiornik w 1/3 znajduje się w mieście i takie śmietniki leża w wielu miejscach. I to nie na brzegu ( bo tam sprzątają ) ale niestety w wodzie :/ Z tego względu wsiadam na swój rowerek i jeżdżę na rybki na drugi koniec jeziorka ;) Tam jest mniejsza presja ludzi na szczęście.. I płytsza woda heh :P

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 982
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Wiele już tu chyba zostało napisane.

Ja myślę, że są trzy główne powody, dla których chronimy swoje miejscówki.

1. Nie chcemy, żeby ktoś zajmował nam miejsca.
Zapewne dla kolegów, którzy mają wiele miejscówek do wyboru i/lub mogą bywać nad wodą bardzo często, nie jest to tak wielki problem.
Gorzej, kiedy łowimy na malutkiej żwirowni, gdzie jest zaledwie kilka stanowisk lub na przykład zaledwie kilka stanowisk jest na danej głębokości wody, to wtedy dwóch wędkarzy-gości może spowodować, że będziemy musieli siąść w miejscu skazanym na porażkę lub nawet wrócić do domu.
Inne kwestie opisali już koledzy wyżej: nęcenie zaznaczonego miejsca pod konkretne ryby, pielęgnowanie danego miejsca, szykowanie go na dłuższą zasiadkę urlopową.

2. Obawa o to, że goście zniszczą/zaśmiecą nam stanowisko.

3. Obawa o wyławianie ryb. Szczególnie koledzy, którzy uwalniają złowione ryby mogą czuć się niekomfortowo, wiedząc, że ktoś inny będzie te ryby zabierał.

Obecnie informacje rozchodzą się wyjątkowo szybko. Telefony komórkowe, internet, urządzenia mobilne. Prawie każdy ma auto i może się szybko przemieszczać w różne miejsca. Można w ciągu jednego dnia zaliczyć nawet kilka wód.

Co do rozchodzenia się informacji, to zawsze mam w myślach pewną sytuację. Było to dość dawno. Miałem wtedy może z 15 lat. Siedziałem sam na nocce za karpiem. Złowiłem wtedy 2 karpie po ok. 6 kg. Oprócz mnie nie było na jeziorze nikogo. Wróciłem nad ranem do domu, a mój tata wiedział już, co złowiłem. Pamiętam dobrze moje zdziwienie. Okazało, że pewien pan (również wędkarz) wybrał się z rana na grzyby. Przystanął wśród drzew i mnie obserwował. Kiedy zobaczył, co wyciągam z wody w siatce, zrezygnował z dalszego grzybobrania i udał się czym prędzej do domu po wędki. W drodze do domu spotkał mojego tatę i przekazał mu informacje. Przez kolejnych parę wypraw mogłem zapomnieć o tym miejscu.
Oczywiście mógłbym tu podać wiele innych ciekawych i zarazem dla mnie nieprzyjemnych sytuacji, które były następstwem tego, że ktoś bardzo mocno chciał łowić w miejscu, w którym miałem dobre wyniki.

Pewnie byłoby inaczej, gdyby większość wędkarzy miała poszanowanie dla przyrody, potrafiła zachować umiar i stosowała się do pewnych niepisanych zasad wędkarskich. Ja sam niejednokrotnie, będąc na nieznanej/rzadko odwiedzanej wodzie, ustępowałem miejsca kolegom, którzy np. nęcili sobie dane miejsce przewlekle. Nie odczuwałbym żadnej satysfakcji z tego, że zająłem pierwszy dobre miejsce, które ktoś przygotował, zaś stały bywalec musiał zadowolić się innym.
Pozdrawiam
Mateusz