Ale tak jakos, nie umiem przejść do porządku dziennego nad tym, jak się krytykuje wszystko, i wobec, co w tym kraju powstało. To ciężki kraj do życia ,wiem. Ale zawsze, będę rzucał się do gardła każdemu,kto jeno krytykuje ,a nie próbuje coś tu zamienić i żyć! Może kogoś uraziłem? Przepraszam.Nie oceniam innych, i niech zanim mnie ocenią? Pomyślą!
Krytyka musi być. Pewne wartości w Polsce 'upadły', nie widzę powodów dla których należałoby gloryfikować rzeczy złe. Właśnie mówienie o tym co niedobre jest szansą na to, że coś się zmieni. Polacy żyli pod zaborami, później 20 lat wolności ale też i wielkiej biedy, okupacja, i czasy realnego socjalizmu... To mocno wypaczyło Polaków, utrata znacznej części inteligencji (wojna, emigracja) dodatkowo pociągnęła nas w dół. Do władzy dorwały się po wojnie różnego rodzaju kanalie, często ograniczeni jeżeli chodzi o intelekt. Kombinowanie, oszukiwanie i brak postawy obywatelskiej stały się swojego rodzaju kanonem, pokłosie tego zbieramy teraz. Nawet na najwyższych szczeblach - tragedia w Smoleńsku to nic innego jak nałożenie się wielu rzeczy - bałaganu w wojsku, łamania przepisów, bylejakości, zawiści i wielu innych cech. Przykra prawda.
Powinniśmy sobie zdawać z tego sprawę, bo bycie dumnym, że się jest Polakiem, oznacza według mnie bycie dumnym z tych dobrych rzeczy. A o złych powinno się mowić.
Prosta sprawa - PZW. Obraz nędzy i rozpaczy. Związek o wielkich możliwościach, kierowany niestety przez działaczy, wcale nie będących czynnymi wędkarzami. Na niewiele się zdają działania ludzi w kołach i okręgach, kurs pozostaje jakby ten sam, coraz słabsze wody, zacofanie, gospodarka rybacka i ogólne 'nie da się, takie są przepisy'. Przerażające jest to, że jesteśmy ponad 25 lat po upadku PRLu a mamy do czynienia z organizacją działającą w najlepsze w sposób iście z tamtejszej epoki. Wędkarze w dużej części udają, że nie wiedzą dlaczego ryb jest mniej. Sami łamią przepisy, oszukują i ściemniają - ale za brak ryb odpowiada ktoś inny. Kłusownicy, PZW, rybacy... Dziwny układ, bo nie wiadomo kto tu kogo oszukuje. Wędkarze Zarząd Główny, czy tez na odwrót. Chyba jedni drugich i samych siebie jednocześnie. To taki paradoks, bo to podcinanie gałęzi na której się siedzi, w tym układzie piłą 'moja -twoja'
Przynajmniej szkolnictwo mamy na poziomie, wciąż wysokim. Nie upatrywałbym tutaj wcale czegoś w związku z historią o której pisze Filip, bo to może być sprawa indywidualna. Co do kluczy i nowych matur - to teraz czy jest na pewno gorzej? Jak ja zdawałem, to normalnym było oszukiwanie. Ściągi na pisemnej matmie (ja zdawałem z historii jakby co) to podstawa, bez nich i pomocy rodziców/nauczycieli/wynajętego studenta nie zdałaby połowa lub 3/4 maturzystów. A u mnie na ustnej historii, zdawało nas kilkunastu. Nie trafiłem w pytania (historia świata do zdania - jak tu wiedzieć wszystko, jak trafić w to co się umie) - poszło mi tak sobie (jedno z pytań - zjednoczenie Niemiec w XIX wieku, drugie - dorobek Oświecenia - WTF?) . Ale jako, że większość zdawała beznadziejnie, ja dostałem ocenę dobrą. Połowa miała mierną - tak naprawdę nie powinni zdać. Podwyższyli moją ocenę
Czy takie oszukiwanie ma sens? Nie lepiej zrobić jakiś test, zmienić to w jakimś stopniu? Nie chce nawet mówić, że byli u nas tacy co ściągali na ustnej
Może nie miałem najlepszych ocen, ale maturę zdałem sam, bez kombinowania - przechodząc przez dwa pisemnie i trzy ustne egzaminy. Było cholernie ciężko, ale dało się radę, cieszy mnie to do dziś
Aczkolwiek poziom był zbyt duży, wymagania wielkie, poprzeczka ustawiona bardzo wysoko. Lepiej ją chyba obniżyć, aby nie było oszustw, które wręcz za takowe już uważane nie są (ściąganie na maturze - czy to oszustwo czy sposób na zdanie
) - to się ciągnie później, powtarza wielokrotnie w życiu - w pracy, w domu...
Można tutaj się zastanawiać, jednak jakby nie było - w Polsce liczył (i nadal się liczy) 'papier'. Nie umiejętności i wiedza - a papier. Kolejny przykład 'oszukiwania' - nie wiadomo tylko kto kogo tak naprawdę tutaj robi ' w bambuko'...
Dlatego Arek ja uważam, że trzeba pisać i mówić o tym co złe. Nie chodzi mi o narzekanie i marudzenie, ale o pokazywanie tego co powinno się, co można zmienić. Oczywiście nie na każdym kroku
W historii mamy sporo przykładów, jak można było niszczyć Polskę, utrata niepodległości to nic innego, jak siedzenie na tyłkach i bycie dumnym z tego, że się jest Polakami ( za króla Sasa jedz,pij a popuszczaj pasa - jak się wtedy mówiło). Sprzedaje się nam inną historię - jak chociażby to, jak cudowny był król 'Staś' (Stanisław August Poniatowski). W rzeczywistości to był agent Rosji, których było wielu wtedy, później marionetka, król nieudolny i niezdecydowany. Ostatnim tak naprawdę władcą z 'jajami' był Sobieski - ale ilu miał przeciwników? Ilu ludzi robiło wszystko aby mu się nie powiodło, torpedowali jego plany? Liczyła się prywata i 'wolności'... Co zresztą dokładnie widać i dzisiaj, u dużej części wędkarzy. Płacić jak najmniej, brać jak najwięcej
Prawie 400 lat różnicy, a mentalnie wciąż to samo
Dlatego warto wyciągać pewne wnioski i wskazywać na to co złe, usiłować coś zmienić...