Dlaczego nie wzięli go wcześniej, skoro jest taki dobry?
Naprawdę uważasz, że dzisiejsza Formuła 1 funkcjonuje w sposób, który można opisać pytaniem: "Dlaczego nie wzięli go wcześniej, skoro jest taki dobry?"? Tak niezwykły przypadek chcesz wkomponować w prostą zależność między umiejętnościami a otrzymaniem kontraktu? Nie wierzę Kto miał go wziąć? Kiedy, rok temu? Gdy tak naprawdę nikt nie wiedział, na co tego chłopaka stać? Teraz, kontraktując kierowców na przyszły sezon? Przecież nadal nie wiadomo, czy Robert podoła, bo wola walki to za mało. Tak naprawdę są zespoły, które można policzyć na palcach jednej dłoni, które mogą zatrudnić geniusza kierownicy, ale gołodupca - Ferrari, Mercedes... Ferrari kiedyś płaciło Räikkönenowi około 50 milionów dolarów (albo euro) za sezon, dziś ktoś pokroju Fina musi zapłacić podobną kwotę zespołowi spoza stawki bogaczy, żeby jeździć. Niestety, jest niewiele zespołów, które nie zwracają uwagi na wniesiony przez kierowcę budżet, więc zakładanie, że nie jest świetnym kierowcą, skoro ktoś go wcześniej nie zatrudnił, jest wielce nie na miejscu, tak uważam. Cóż, różnimy się w osądach, ponieważ ja w przeciwieństwie do Ciebie uważam, że historia Roberta jest czymś więcej niż scenariuszem dobrego filmu. Jest ona tym, co sprawia, że utwierdzamy się w przekonaniu, że to właśnie życie przerasta filmową iluzję, odrzucając jakiekolwiek wartości, które opisujesz słowem "przekupstwo". Ten powrót jest czymś, co daje nadzieję takim jak ja. I Ty
Cieszę się, że moje pieniądze przyczyniły się do tego, że znów zobaczymy Roberta na najsłynniejszych torach wyścigowych świata. Jeśli pojawi się sportowiec na miarę jego wielkości, z taką determinacją, z takim uporem dążący do celu, osobiście zadzwonię do premiera, żeby jemu też dał pieniądze. Dodam jednak, żeby Twoich nie dawał, bo my wyjaśniliśmy sobie wszystko w przyjacielskiej rozmowie, na forum wędkarskim
Mylisz dwie podstawowe rzeczy Jacku. Historia F1 i zasady jej funkcjonowania a sponsoring firm państwowych wg czyjegoś nakazu, to są dwie różne historie. Jako, że lubisz Kubicę, wyrażasz zgodę na to aby pieniądze szły na kogoś takiego. Czyli jeżeli byś kogoś nie lubił, decyzję byś taką potępiał? O to ci chodzi tak? Gdyby marketingowcy Orlenu rzeczywiście planowali taką inwestycję, jestem w stanie to zrozumieć, ale to decyzja polityczna. To jest później kopiowane. Gdybyś podszedł do tematu inaczej, czyli na przykład jakbyś był chory lekarz odmówił by ci przyjęcia, bo kasa na obsługę Ciebie poszła na starty Kubicy, może być to poczuł. Zadzwoni do Ciebie prezydent później i podziękuje ci za sponsorowanie Roberta, zapyta jeszcze, czy chcesz to kontynuować (czyli następnym razem też nie trafisz do lekarza, sam siebie będziesz leczył)
Nie wiem dlaczego rozróżniać kasę jaka ma wpłynąć do budżetu (tutaj 10 milionów), od tej której brakuje na służbę zdrowia. Tak samo jest w PZW, jeżeli ja wezmę te ryby, to się nic nie stanie, nieprawdaż? Ale jak inny zabiera lub rybak, to już jest skandal, są pretensje. W wielu miejscach brakuje pieniędzy, być może właśnie tych skromnych '10 baniek'. To jest ten sam mechanizm, przez który nie jesteśmy tak zamożnym krajem jak Niemcy czy Brytyjczycy. Nam się wydaje, że nie ma problemu z zamachem na państwową kasę. Nie ma się co dziwić, że takich mamy polityków.
Powoli stajemy się krajem, gdzie zamiast normalności mamy coraz większe festiwale populizmu. To jest kolejna rzecz rzucona ludziom aby się im przypodobać. Ja popieram Kubicę, jednak nie okoliczności jakie za tym stoją. Wychodzi na to, ze ktoś może decydować na co wydawać lekką rączką państwową kasę. Super.
A teraz o sponsoringu. Normalna firma musi rozpatrzyć wiele za i przeciw zanim da na reklamę grubą forsę. Jeżeli ma się kogoś sponsorować, musi być to osoba, co się dobrze 'zwróci'. W przypadku Kubicy problemem jest to, że nie wiadomo czy on się sprawdzi. Jest po poważnej kontuzji, a F1 to nie przelewki. Jeżeli przyjmiemy, że przed wypadkiem był w pierwszej 10-tce kierowców F1, to czy był w niej dalej po wyleczeniu się? Według mnie nie, dlatego go nie wzięto. Czy wcześniej potrzebował też kasy aby wejść do jakiegoś teamu? Raczej nie, to na nim ktoś mógł zarobić, i robiła to jakaś prywatna firma.
Być może się mylę, ale wg mnie sponsoring Kubicy to decyzja polityczna, i tu jest podstawowy problem. Marketingiem mają się zajmować marketingowcy, jeżeli robią to politycy partii rządzącej, to jest to złe. Co gorsza powstaje pewien mechanizm, który stanie się standardem. Nasza kasa idzie na jakieś widzimisię kogoś, komu wydaje się, że mandat jaki uzyskał w wyborach daje mu prawo do wydawania państwowej kasy. Skoro jeden dostaje, to dostanie też drugi, trzeci, czwarty i piąty i tak dalej. Oczywiście pojawiają się argumenty, że Orlen na tym jakoś zarobi, że nie straci. Ale to marketingowcy, powtórzę jeszcze raz, mają podejmować takie decyzje, nie zaś jakiś bonza partyjny, po którego decyzji tamci muszą się dopasowywać. Gdyby Orlen był zarządzany tak jak spółka prywatna, wtedy jego zyski byłyby o wiele większe. To jest właśnie problem polskich spółek skarbu państwa. Ingerencja polityków jest tak duża, że efektywność tych firm jest o wiele niższa niż powinna być. Nie rządzą firmami ci co mają łeb na karku ale ci co mają partyjne plecy, niekoniecznie zaś wiedzę i umiejętności. Przykład Misiewicza jest idealny, chłop miał kasować 55 tysięcy do rączki za jakąś funkcję w firmie związanej z przemysłem zbrojeniowym. Pomocnik aptekarza bez wyższego wykształcenia miał zarządzać taką firmą
I proponuje rozróżnić dwie rzeczy. Powrót Kubicy do F1 - cieszmy się, sposób załatwienia sprawy - niezbyt dobry. Nie ma się co silić na uzasadnianie, że decyzja taka jest OK. Bo jeżeli to jest OK, to dawanie kasy Rydzykowi, na różne pomniki i muzea nikomu niepotrzebne, na TVP i masę innych rzeczy, też jest dobre. Ale jak później zabraknie na służbę zdrowia, emerytury, funkcjonowanie jakiś służb, to jak to uzasadnić? To właśnie takie przykładowe '10 baniek'.