A ja chyba rozgryzłem.
Chodzi o to, że łowisko ktoś zarybia, żeby ktoś wyłapał. Jak choinki na plantacji. A ja jestem głupi i stosuję C&R.
Dobrze?
Sęk w tym, Elopento, że obecnie PZW wygląda tak (przyrównując do choinek):
Założono Polski Związek Miłośników Choinek. Płacisz 200 zł na rok i możesz:
a) Wyciąć w ciągu dnia 5 sosen od października do grudnia.
b) 3 jodły kaukaskie
c) 2 srebrne świerki
Do tego milion innych przepisów plus wynajęte brygady drwali wycinających choinki na handel przed świętami z lasów państwowych.
I naukowe debaty o słuszności modelu zrównoważonej gospodarki choinkami.
Tylko choinek w lasach brak, bo czerń wszystko wycięła.
Dlaczego tak nigdy nie będzie? Bo od razu każdy by zobaczył, że nie ma choinek. A pod wodą nie widać, że nie ma ryb. Wszystko działa i jest super.
Więc tak. Gdyby istniał taki związek, to ja też chodziłbym do lasu i gdybym cudem odszukał jakąś dorodną choinkę, to robiłbym sobie z nią zdjęcie, a bym jej nie ścinał.
Porównanie to jest o tyle słuszne, że te drzewka rosną mniej więcej tyle, co ryby.