Brico Marche w okolicy. Stoisko z akcesoriami winiarskimi i ja w szybkiej potrzebie zakupu korków do wina.
Korki luzem w pudełku i jak tu wziąć 30 szt? Do łapki? Nie bardzo.
Idę więc do boksu Informacji gdzie akurat 2 sprzedawców rozwiązuje jakiś ważny problem i zagaduję jak te korki wziąć mając nadzieję, że uzyskam szybką pomoc z jakimś woreczkiem czy tym podobnie.
I tutaj zonk. Pełna komuna w najlepszym rozkwicie. Tak się sprzedaje jak są i tyle.
Nie podziałała argumentacja, że to towar przeznaczony do kontaktu ze spożywką.
Na stanowcze pytanie jak mam je wziąć pada odpowiedź - do koszyka.
W koszyku mam jakieś sadzonki gdzie doniczki uwalane ziemią ale cóż, myślę naiwnie, jeszcze jest kierownictwo sklepu.
Pan Kierownik powtarza to co sprzedawcy. Zapytany czy takie mają standardy sprzedaży i obsługi klienta nie ma nic do powiedzenia.
Jedna PANI spośród personelu wykazała jednak refleks: proszę poczekać przyniosę torebkę. I przyniosła i przeprosiła.
No cóż? Jak ktoś tęskni do standardów obsługi z epoki PRL to do Brico Marche w mojej okolicy w te pędy niech ciśnie.
Pani, która przyniosła torebki - WIELKIE DZIĘKI.