Wczoraj plan, że wieczorem jadę. Na pogodzie widać, że ma koło 17 przestać lać.
Leje. Leje. Kropi... Leje... Kropi... Jadę. Rozmroziłem zanętę, pakuję się. Leje. Ściana wody. Dupaaaa!
W takim razie dziś jadę w środku dnia, walić upał. Dzieciaka odstawię żonie do pracy i siedzę.