Pierwsze spotkanie Feeder Klubu Mazowsze nad wodą przewidzieliśmy bardzo wcześnie, bo już 20 lutego. W normalnych latach luty był miesiącem najtęższych mrozów i zawiei śnieżnych. Ostatnio przyroda zmieniła się na tyle, że można było wędkować przez większość zimy.
Celem pierwszej wyprawy było Łowisko Rusiec. Wybrałem to miejsce, bo o tej porze roku powinno być puste.
Zapowiedziało się pięć osób, jednak w ostatniej chwili pogoda i sprawy wyższej wagi spowodowały, że na spotkanie zawitało nas dwóch. Reszta ma usprawiedliwienia
Przyjechaliśmy na miejsce szóstego dnia pierwszej kwadry około 10-tej rano. Teren zastaliśmy okryty białą, lekką, śnieżną pierzynką. Temperatura powietrza około 4stC, wiatr SSW (południowo-południowo zachodni), ciśnienie 1014hPa. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy zastaliśmy na łowisku jeszcze dwie załogi dwuosobowe.
Niespiesznie zajęliśmy się przyrządzaniem zanęty, potem rozstawiliśmy stanowiska, a słoneczko zaczęło roztapiać śnieg.
Po godzinie w zasadzie po śniegu zostały nieliczne ślady. A my już mieliśmy pierwsze rybki. Tego dnia próbowałem łowić na dwie wędki: metodę i zestaw helikopterowy. W tym drugim zestawie koszyczek odsunąłem od żyłki głównej kawałkiem leadcore. Zanęty mieliśmy przygotowane proste. Jedna z SB, a druga Bruda. Erni postawił na zapachy słodko-waniliowe, a ja rybne.
Przynętami były głównie białe i pinka. W zasadzie przez całe wędkowanie trafiały się płotki. Nie przetrzymywaliśmy ryb w siatce, nie wszystkim robiliśmy fotki.
Tego dnia na naszych wędkach pellety nie sprawdzały się. Natomiast koledzy wędkujący obok popołudniu zwabili karpia.
(fotka karpik) To oczywiście żart – tego potwora złowiłem tydzień wcześniej, choć też na Ruścu. Potwierdza on słowa Pana Jacka, że karpie wytarły się tam w zeszłe lato.
Następne spotkania w planach