W UK też jest problem z małymi kołami, należę do kilku, i w jednym (Basingstoke Canal AA) co roku dostaję listy, że to może być już ostatni rok działalności koła, bo brakuje ludzi, środków. Nie ma to porównania oczywiście do tych małych kół w Polsce - ale ludzi w związku zacznie brakować, to pewne, pytanie kiedy...
Opcją jest łączenie się kół, to jest tez możliwe. To że ktoś nie chce nie znaczy, że się nie da. Jeżeli koło byłoby w stanie dotrzymać warunków poprawionej dzierżawy - to wszystko jest OK. Jeżeli nie jest - powinno się ograniczyć do mniejszej ilości zbiorników.
Najtrudniej jest przekonać urzędników i naukowców. Ci pierwsi udają, że nie wiedzą, że wody są słabe, pozbawione ryb. Bo jakby nie było ktoś zapytać może dlaczego i szukać winnych (taki NIK). Naukowcy natomiast są szkoleni rybacko, dla nich wędkarze to coś jak kormoran, tylko, że zamiast dzioba ma wędkę. Oni wiedzą swoje - sam fakt, że zarybia się japońcem i ma to akceptację IRŚ oznacza, że oni nie myślą o środowisku i równowadze, ale o rybackiej wartości wody, o wiązaniu biomasy. A co wiąże tę biomasę, karaś srebrzysty czy lin i karaś pospolity, to już inna bajka.
Powoli musimy więc naciskać aby prowadzone były badaniaa i działania (w ichtiologicznym ujęciu) prowędkarskie. Niestety - póki co ZG takich nie zrobi, bo przecież stawia sieci na całych Mazurach , dzięki czemu trzyma się na stołkach, niektóre okręgi zaś, jak mazowiecki, mają swoich ludzi z zarządu we władzach spółek rybackich. Oni już wydali kasę wędkarzy na badania które potwierdzają słuszność 'posiadania rybaków'. Oczywiście rybacy z Zalewu Zegrzyńskiego nie sprzedają krąpia w occie ani suszonych uklejek w soli, świetnego dodatku do piwa. Sprzedają duże ryby, które powinni łowić wędkarze.
Tak więc ogólnie jest to system naczyń połączonych. Część okręgów jest po naszej, wędkarskiej stronie, część zaś, razem z Zarządem Głównym PZW, jest hamulcem dla wszelkich reform. Wielka feta w zeszłym roku, z okazji 65 lecia PZW pokazała, na co idą wędkarskie pieniądze. Chłopaki zrobili imprezę bo wiedzieli, że idą wybory, przymilali się do wszystkich, wręczyli sobie nagrody, pokazali 'siłę' związku, wyrażoną sztandarami i pięknymi przemowami jak na kolejnym plenum KC PZPR. Ryb oczywiście nie przybyło, zmian nie ma praktycznie żadnych. Dlatego wszystko musi się zacząć od zmian w PZW, aby tego dokonać, trzeba walczyć o wędkarskie 'umysły'. Tam trzeba wygrać walkę i przekonać wędkarzy do walki o swoje. Nie ważne, czy ktoś zabiera ryby czy też nie, dogadamy się. Bo trzeba żądać, trzeba głośno się domagać - bo mamy do tego prawo i chcemy słusznej rzeczy.