Dendrobena na włosie to ciekawy temat. Jak dla mnie to idealna przynęta leszczowa, jedna z najlepszych, rewelacyjna przy zestawach z koszykiem (czy to na trokach, pętlach, czy też prostych) i dłuższych przyponach.
Wielu wędkarzy wychodzi z założenia, że na leszcza musi być zanęta leszczowa. Według mnie zanęta to tylko składowa 'sukcesu', bo równie ważne są tutaj dodatki. Leszcz to stadna ryba, i aby je zatrzymać, oprócz zanęty musi być coś ekstra. Jeżeli więc użyjemy siekanej dendrobeny, martwych białych, kasterów - to wtedy właśnie dwie dendrobeny na włosie zrobią 'grę'.
Ta przynęta jest selektywna. To nie są dwa białe na haku nr 16, lub ochotki na cienkiej 18tce, tutaj poluje się na większą rybę.
Istotna jest jedna rzecz. Dwie ucięte dendrobeny wydzielają 'sok', który jest naturalnym atraktorem. Jeżeli więc mamy do czynienia ze stadem leszczy, które są 30-60 cm nad dnem i poruszają się dość szybko, taka przynęta jest naturalnie celem ataku, brania powinny być szybkie. Zwłaszcza, że leszcz zazwyczaj pikuje na przynętę. To ważna rzecz, bo komuś może się wydawać, że ryba spokojnie sobie wcina zanętę lub dodatki. U leszczy jednak, które są ruchliwe i przemieszczają się w stadzie, krążąc nad dnem, atrakcyjność przynęty jest bardzo istotna. Inną podstawową przynętą leszczową będą dwa lub trzy ziarna kukurydzy na włosie.
Oczywiście inne gatunki też się skuszą, ryby są oportunistami, i jeźeli coś jest większego, to będą zazwyczaj zaczynały od takiego kąska. Zwłaszcza stadne ryby tak robią, rywalizując między sobą.
W UK dendrobena na włosie staje się podstawową przynetą grunciarzy łowiących na leszczowych zbiornikach. Nie ważne jaka pora roku - przynęta ta ma podobną, bardzo wysoką skuteczność. U mnie na Tamizie działa bardzo dobrze, aczkolwiek teraz wiem, że popełniałem błąd, nęciłem zbyt mało.
Jeżeli tylko rzeka nie rwie mocno (wtedy porywa zbyt szybko), kastery będą świetnie uzupełniać dendrobenę na włosie.
Wiele razy ktoś mnie pytał o najlepszą zanętę na leszcza - ludzie skupiają się na dodatkach, atraktorach. Jeżeli jednak mamy kastery i siekaną dendrobenę, w dobrej ilości zmieszanej z zanętą (najlepiej z dodatkiem mączek - leszcz je uwielbia) - to mamy idealną kompozycję, gdzie dendrobena na włosie powinna zawsze działać.
Jeżeli chodzi o samo zacinanie, to goły hak zapewnia lepszą penetrację rybiego pyska, zazwyczaj następuje tutaj samozacięcie, lepsza jest też prezentacja przynęty. Nie trzeba stosować dużych haków. Dobrym przykładem skuteczności może być rosówka - która zakładana na hak daje dużo brań pustych. Po prostu przynęta często przeszkadza w zacięciu. Przy dendrobenie na włosie taki leszcz 50 cm zasysa ją bez problemu, goły hak więc zadziała o wiele lepiej. Nawet jeżeli ryba wypluwa całość, czując hak, to on powinie się wbić. Tutaj trzeba tylko dopasować odpowiednio wielkość haka, nr 10-12 powinien być idealny, włos natomiast trochę dłuższy niż zazwyczaj, bez dwóch zdań konieczny jest push stop, nie polecam zabaw z igłami.
