Dzisiejszy spontaniczny wypad,nie zbyt udany ale jest jedna rybka,która była warta więcej niż wszystkie które do tej pory trafiłem (w tym roku) ale po kolei.Łowienie zacząłem o 10 na methodę i wagllera.Pogoda był przepiękna cały dzień słońca,no może te wiatr utrudniał trochę łowienie wagllerem ale i tak było super jak na końcówkę marca

.
Na metodzie odnotowałem 1 branie które zakończyło się oto takim karpiem (największy dzisiejszego dnia) skusił się na kukurydzę

Ogólnie miejsce w,którym miałem namierzone karpie okazało się puste,ryba przeniosła się na na drugi koniec stawu.Wiem to z tego,że inny wędkarz miał kilka karpi z zatoczki,gdy ja podrzuciłem zestaw w obszar gdzie stały karpie właśnie nastąpiło branie,lecz niestety później przyjechał następny wędkarz i zostałem od tego miejsca odcięty.
Więc skupiłem się na spławiku,łowiłem blisko brzegu może z 5 metrów od niego,nęciłem pelletem 4 mm oraz kuku,z tego miejsca trafiłem 4 karpiki ale maluszki około1,5 kg i "moją" ukochaną rybkę,która nie gościła w moim podbieraku dobre 4 lata


Rozmawiałem z innymi wędkarzami i wszyscy jednogłośnie twierdzili to samo brania są super delikatne,oraz słabe ewidentnie zbliżający się niż ,czyli spadające ciśnienie nie służyło rybie.
Już nie mogę się doczekać,aż woda się ogrzeje i lin oraz karaś wyruszy na ten prawdziwy żer i nie będzie trzeba go szukać,bo teraz jeszcze pływa po zbiorniku i szuka cieplejszej wody,a nie szuka żarcia

A tutaj żabka !
