Bylem dzisiaj na naszym zwiazkowym stawie, tydzien temu zakonczyla sie trwajaca 2 tyg. kwarantanna.
Jedna wedka rzucona na methode, druga zwykly koszyk przelotowy. Od godziny 8 do 11 zadnych wskazan na szczytowce.
Mialem zanete Baitecha
zmieszana 50/50 z pellet basic lorpio 2mm.
Kombinowalem z przynetami jak tylko moglem...od pelletow po kukurydze i robaki. Absolutnie zadnych wskazan na szczytowce poza rakiem,ktory zawiesil sie na zylce.
Obok mnie siedzial dziadek, ktory przyjechal godzine po mnie a do 11 mial juz 2 liny i jednego karpia w siatce. Nawiazalismy rozmowe i niesmialo zapytalem jakiej zanety uzywa. Odpowiedzial, ze czerwonej Traper Big Carp ale dodaje jeszcze platkow owsianych i zaprawia calosc wanilia.
Mowie mu, ze siedze od 8:00 i zero bran. Dziadek powiedzial, ze ma juz komplet ryb i zwija sie do domu a jak chce to moze mi zostawic zanete bo jutro zrobi sobie swieza. Podziekowalem za te 0,5 kg czerwonego Trapera i zaladowalem nia swoje koszyki.
Po 5 min. od zarzucenia uderzyl lin 43cm na haku ziarno kuku i 2 biale. Po kolejnych 30 min. zaczepil sie karp 30cm, po kolejnych 15 min. do podbieraka trafil lin 45cm. O godz.13:00 na halu mialem karpia 47cm -wzial na czerwonego z bialym. O 14:30 zakonczylem wedkowanie.
Daje mi do myslenia dlaczego zaneta na bazie maczek rybnych nie zdala wogole egzaminu. Doslownie zero pukniec na szczytowce.
Wracajac do auta przechodzilem obok goscia, ktory moczyl siatke -widocznie juz cos w niej mial, spojrzalem do jego wiadra...patrze a tam czerwona zaneta.
W weekend sprawdze czy to kolor tak przyciaga tamtejsze ryby czy zapach? Przetestuje czeronego method mixa z Baitecha oraz kupie w sklepie Trapera, ktorego podarowal mi "dziadek".