Wczoraj wieczorkiem znowu ponad dyszka karpików. Już wszystkie podrosły, więc poniżej 40 cm raczej nie schodzą. Miałem jednego dość konkretnego, na pewno ponad 50 cm, to się spiął 
Nieopodal dwóch facetów siedziało i przez ten czas jednego wyjęli na spółkę. W końcu jeden nie wytrzymał i do mnie: "co, wszystkie niewymiarowe?". Na razie wszystkie wymiar miały. "To ty się na rekina nastawiasz?". Nie, przyjechałem na ryby, nie po mięso. I już do końca sesji miałem spokój z gadaniem z panami 
Witam,
Dla mnie Twoje słowa okazały się prawdziwe i odważne, ja raczej bym tego tak w szczery sposób nie powiedział, jeśli jeżdzę sam na ryby i nie jestem na własnym terenie. na wodach komercyjnych każdy wypuszcza ryby i to jest normalny widok, nikt tam by Ci tego nie powiedział. ale na dzikich wodach za takie gadanie, można byłoby mieć porysowany samochów, poprzebijane opony, ukradziony albo pomałany sprzęt oraz w najgorszym wypadku zostać pobitym przez miejscowych wędkarzy. zapamiętaliby Cię już na następny raz na tym łowisku. czasem lepiej nic nie powiedzieć, bo nigdy nie wiadomo na kogo można trafić... przez tyle lat jeżdżę na dzikie wody i znam to już z doświadczenia... lepiej nie prowokować

pozdrawiam Sylwek.
Ps. Ja w większości wypuszczam ryby i mam nie raz taki przypadek jak Ty i jeżeli już coś to odpowiadam, że wczoraj byłem na rybach i zabrałem do domu i mam już dosyć lub mówię, że mógł pan/panowie powiedzieć to bym panom dał. zawsze mam na to jakieś wytłumaczenie i to jest przez nich odbierane pozytywnie a nie "podsysając ogień" oraz nie sądzę, żebyś na swoim stanowisku przy którym łowisz wywiesił flagę "ja wypuszczam ryby nie jestem mięsiarzem" moim zdaniem to byłoby czyste samobójstwo... ale wiesz, dla odważnych świat należy
