Na wstępie gratulację dla wszystkich łowiących kolegów

!

Ja wczoraj też wybrałem się na ryby - także wiecie, że wątek będzie baaaaardzo dłuuuugi

A więc.
Wybrałem się na zbiornik Mójcza, autobus był późno, bo przed 6. W normalny dzień to już ryby łowię - jestem już rozłożony i przygotowany na wszystko. A więc. Idąc po drodze do mojej miejscówki, nieopodal lasu, zobaczyłem niedaleko zalewu rosnące kanie.

Zdjąłem ten cały towar co miałem na ramieniu - wędki, plecak, wiadro. Wszedłem w krzaki zacząłem szukać. Lubię bardzo smażone kanie, a to pierwsze w tym roku.

Nieopodal jednej rosła druga. Kanie rosną w "stadzie"

jedna obok drugiej. Wyjąłem wędkę, zamontowałem kołowrotek i przynętę, chciałem mieć fajną fotkę z wyprawy i żeby móc powspominać zimową porą. Lub ewentualnie późną starością jak dożyję

hahah


Doszedłem do strumienia, bo te grzybki rosły niedaleko jego, jak widać na zdjęciu. Jeszcze jedna fotka do pamiętnika z wyprawy.

Jeszcze jedna fotka, sprawdzamy wymiar grzybka

hihi. Ładnie mi bije, pomyślałem sobie. Ale nic. Mówię, jest sobota. Niedługo będą się zjeżdżać wędkarze. Przez to całe zbieranie grzybów i zabawe ze zdjęciami, mogę mieć zajętą swoją miejscówkę.

Więc przechodzimy przez strumyk doszliśmy do zalewu.

Doszedłem do zalewu, jeszcze jedna fotka. Pomyślałem sobie, że jak już mam rozłożony spinning, to sobie kilka razy rzucę, sprawdzę skuteczność wirującego ogonka, co był skuteczny na zalewie kielckim, a teraz czy jest tak samo skuteczny na okonie na mójczy. Kilka rzutów, jeden się zawiesił. Słyszę z daleka i widzę widok samochodów. Ktoś z wędkarzy przyjechał na ryby. Więc wszystko wziąłem w rękę i zasuwam na swoją miejscówkę. Przecież przyjechałem połowić z gruntu a nie na spinning.

Rozłożyłem parasol. Bo nie byłem pewny pogody. Zawsze pod dachem bezpieczniej.

Spinning oparłem o drzewo wraz z podbierakiem. Po zakończeniu łowienia, przed pójściem do domu jeszcze parę razy porzucam w zanęconą swoją miejscówkę.

Otworzyłem wiadro, a tu szok. W wiadrze na dnie to co widzicie. Miskę do wiadra, wraz z przynętami i wietrełkami i drobnymi akcesoriami zostawiłem w piwnicy. Jak rano jeszcze się pakowałem. Ostatnio to wiadro używałem jak łowiłem na spławik. Więc musiałem powyjmować spławiki, akcesoria i powkładać przynęty oraz akcesoria do połowu na metode. Bo przez trzy ostatnie wyjazdy przeważnie był spinning. Mówię trudno. Trzeba pokombinować tym co jest.

Co tu mamy?
* waga - najmniej potrzebna w tej chwili
* przynęty Drennan - Tutti Frutti, może się przydać, tylko trzeba się zastanowić jak to przebić i założyć bez wiertełka i igły.
* twarda na dnie dipowana kukurydza z grochem - też może się przyda.
* jakiś jeden dip - mało potrzebny w tej chwili.
* Zoom - pelet 8mm, dobrze że z dziurką - Truskawka i Halibut, na pewno się przyda. Całe szczęście
* trochę podajników gorszej jakości Jakson - zawsze to już coś.
* parę pudełeczek kuleczek 8mm, które używałem do odległości - w razie coś, zawsze można nałożyć na włos

Dobrze, że jeszcze miałem podajniki Drennan i E-S-P, dwie sprężyny z obciążeniem - też się dzisiaj przydadzą i stano - drut który używam do przeciągania żyłki przez podajniki do wplatania letkorów. Nie jest źle.

Dobrze, że miałem przypony z igiełkami. Będzie mi łatwiej nabić przynętę Drennan i kulek 8mm.

Na pierwszy rzut pójdą kulki.

jeden zestaw będzie tak:

Ale zanim wszystko to wrzucę, powiem jakich zanęt będę używał. Przygotowałem 3 mieszanki.

W jednym pelet trochę grubszy 4mm, Aqua Allert, 4mm Dynamite Baits, prażona konopia zmielona i liquid z małży oraz trochę zanęty Baits Tech, no i pinka.

Tu już drobniej. Drobny pelet. O zaoachy kukurydzianym. Zielona zanęta Baits Tech. Liquid na słodko wanilia. I garść prażonej zmielonej konopii.

A tu sami widzicie, wszystkie zanęty, które mi zostają po wędkowaniu na metodę, zamrażam. I akurat tutaj wyjąłęm i taka mieszanka tych zanęt + dodałem garść kukurydzy i trochę żywej pinki.

W razie co, to i mogę łowić na kukurydzę. Pinka raczej wychodzi z gry. Bo zostawiłem cienkie przypony w domu. Będę stosował przyponów do metody. No i kolorowy makaron zakupiony przez żonę i córkę z w realu. Darła, się na mnie że kupiła i leży

Wieć wczoraj zagotowałem wodę, po zagatowaniu minutę we wrzątku. I gotowe. Na sitko, do wystygnięcia. Potem do słoika. Zalałem olejem + zapach, w tym przypadku zapach waniliowy.

Dobrze, że miałem ten drut do przeciągania. Posłużył mi jako igiełka do stoperków.


Widzicie jak na zdjęciu, próbowałem tym przebić przynętę, ale niestety pękała. Więc użyłem przyponów z igiełką.

Na pierwszym zdjęciu krótszy włos, większy dambelek.

Na drugim mniejszy dambelki, dłuższy włos. Trzeba dopasować do łowiska i żerowania ryb.

W między czasie zanim rzuciłem zestawy musiałem zanęcić miejscówkę. Nie brałem spoba ani procy, ręką nie dorzucę, użyłem do tego sprężyny z obciążeniem. Ładowałem w to zanętę z lodówki. Tą co Wam wcześniej pokazywałem. Długość rzutów zaznaczyłem na klipsie. Parę takich gał i gotowe.

Na jednej z wędek zamontowałem E-S-P 56g. I małą kulkę 8mm. Jak widzicie na zdjęciu wyszedł straszliwy gniot. Musiałem sobie jakoś poradzić, bo nie wziąłem też foremki z domu. Została w górnej części wiaderka w misce.

Zmiana przynęty na pelet 8mm. Jedyny który miałem. Coś te kulki nie pasowały tym rybom.

I to był sukces. Ryby jakoś tam brały. Zdjęcia na sam koniec będą dodane.

Drugi mój zestaw. Zakładałem makaron, za mało oleju wlałem i się bardzo wszystko kleiło. Źle przygotowane po prostu. Tak na szybkiego. Jeszcze nie odpowiedni haczyk - bardzo się mordowałem, żeby to założyć.

Tak wyglądał mój zestaw. Dawało to radę. Zakładałem mniej a na niektórych więcej kawałków makaronu.

8 ziarenek. wydawało się ok. Też było kilka brań i zaciętych ryb. Dobór kolorów nie grał roli. Najważniejsze, żeby to wszystko nałożyć na przypon.


Widzicie długość 5cm. W całe to rybom nie przeszkadzało w zassaniu tego. To tak jak ludzie wciągają makaron spaghetii i im to ładnie idzie. Ja niekiedy zakładam więcej kawałków makaronu, ale że miałem, kłopoty ze źle przygotowanym makaronym i źle dobranym haczykiem zostałem przy 8 kawałkach.

Tak wyglądał zestaw, który dzisiaj był skuteczny na niewielkie leszcze. Oczywiście przypon założyłem na plecionce, grubszej ciut, żeby mi makaron nnie spadał z przyponu. Bo żyłka cienka w czasie rzutu przecinała makaron.

Z którego zestawu, później zrezygnowałem, bo bateria w sygnalizatorze brań siadła i brania były delikatne i musiałem się przyglądać delikatnym drganiom bombki. Jak pech to po całości. Bombkę zawiesiłem nisko nad wodą. Bo nie miałem na tej wędce kołowratka z wolnym biegiem. I jak mocniej uderzy to zdąże zaciąć rybę.

Na drugiej wędce z podajnikiem był zamontowany swinger z sygnalizatorem brań. Też go zawiesiłem nisko wrazie jakby bedzię branie do brzegu to swinger spadnie mi na wodę.

Bo z drugiego swingera zostawiłem część mocującą w domu w misce. Dlatego na jednej wędce musiała być bombka.

Przez to uciążliwe nakladanie makaronu, zdecywałem się na drugi podajnik Drennan na drugim zestawie. A więc uratowała mi ta przynęta moje wędkowanie w dniu dzisiejszym i nie traciłem dużo czasu na nawlekanie makaronu na zestaw, który też był skuteczny.

Nie powiem, bo na dambelka Drennan Tutti Frutti, też wyciągnałem kilka ryb. Ale ta przynęta na tym łowisku jest bardzo słaba. Lepsze zostawiłem w domu od tej Drennan.

A teraz kilka zdjęć i ujęć moich ryb w akcji. Największe coś ponad 30cm. Najmniejsze jak na mojej blaszce widać 30cm. Widocznie jeden rocznik ryb mi dzisiaj podszedł

Było ich około 30, straciłem rachubę przez to zmienianie przynęt. I na cały dzień wędkowania myślę, że było ok.




























Wszystkie rybki wróciły do wody, bo kto by to nosił i przy tym robił. Co za dużo to nie zdrowo

Takie brały największe dzisiejszego dnia.
Po zakończeniu wędkowania parę rzutów spinningiem. Ale bez efektu.

Jeszcze zdjęcie mojej miejscówki. Lepszego zdjęcia nie ma. Jakiś gościu już przyszedł zająć miejscówke na noc. Stoi na dole przy drzewie. Aparat wysiadł. Czas do domu.

Po przyjeździe do domu zrobiłem zdjęcie tego co zostawiłem w piwnicy. Wszystko było w misce.

Odpocząłem przez cały dzień, mózg mi pracował - musiałem kombinować. Grzybki też sobie znalazłem. Dzień udany.
Pozdrawiam.