Dzisiaj nareszcie wybrałem się na ryby,choć z rana było ładnie to po południu pogoda nie napawała optymizmem.Zabrałem dzieci kilka drobiazgów i na ryby.Wczoraj byłem na przejażdżce rowerem,żeby sprawdzić czy nie ma lodu,lub czy są jakieś miejsca bez niego.No i okazało się,że są dwie miejscówki,jedna to taki pas 50m długości i około 10 szerokości,a druga to grupa kilku dziur w okolicach pomostów od strony kąpieliska.
Po dotarciu na miejsce okazało się,że już ktoś łapie,a strefa bez lodu trochę się powiększyła więc nie będzie problemu z miejscem.
Zaczęliśmy rozkładać sprzęt,a tym momencie sąsiad holował rybę.Po chwili okazało się,że to linek 27-28cm(nie wymiarowy,w ORadom ma podniesiony wymiar do 30cm)Strasznie koledze było przykro

,że musiał wypuścić taką zdobycz,bo pewnie jakby nas nie było by go zabrał.Chłopaki łapali na baty,a ja się zabrałem za montaż odległościówki z wagglerem.Chwilę to zajęło,bo jak to z dziećmi,a to się poplącze,a to zaczepi,to znowu zanęta przeschła i trzeba dowilżyć i godzinka poleciała.Młody zdążył złapać 4 płotki,a starszy zerwać coś większego.a ja nadal montowałem zestaw.
Postanowiłem łapać z opadu i założyłem spławik Middy Silver-fish 2.0 gr +3x0.18gr.Znacznie lepszy byłby Insert Drennana,ale jeszcze nie mam

Sesja trwała około 2,5 godziny i była udana głównie dlatego,że się odbyła,ale pogoda i rybki też dopisały.W sumie młody 7 płotek(10-14cm wielkość standardowa),starszy syn 0,ale jedna spinka na sztuczną ochotkę Bercleya i jedna zerwana na pinki(obie większe),a ja 4szt 12,16,20 i 22cm tez na pinki.Pinki "świeże",bo z października zasypane kurkumą,ale mają się dobrze i myślę,że jeszcze na jedną sesję starczą

Sąsiad jak wracał zatrzymał się koło nas na chwilę,żeby pogadać.Stwierdził,że z taką drużyną to na brak ryb w domu to nie mogę narzekać,jednak jakie było jego zdziwienie jak usłyszał,że my ryb nie zabieramy prawie nigdy(zobaczyć taką minę bezcenne).

Tu takie panują na zalewie, a sezonie to jedna z większych

Tu łapaliśmy

Zdjęcia z rozpoznania dzień przed(wszędzie lód)

