To ja teraz napiszę w skrócie co działo się u mnie tydzień temu i dzisiaj.
W tamtym tygodniu w niedziele, wreszcie wolną i słoneczną niedziele
, wybrałem się na komercje odstresować się troszkę po cholernie ciężkim tygodniu poświątecznym. Na łowisku byłem około godziny 11, leniuch mnie dopadł. W planach miałem łowienie jedną wędką na metodę a drugą na wagglera, niestety zbyt mocno wiało i zarzucenie zestawu jakkolwiek skutecznie okazało się niemożliwe, więc zostałem tylko przy jednej wędce. Dla mnie w ogóle był to dzień testów. Na tapetę poszła nowa wędka, nowy kołowrotek, podbierak i jeszcze parę drobiazgów, chciałem jeszcze przetestować nowe kulki od drennana.
Pierwsze branie, na kukurydzę, miałem zaraz po wrzuceniu podajnika do wody, akurat robiłem zestaw na spławikówce, ale na całe szczęście miałem włączony wolny bieg na kołowrotku i nie musiałem skakać za wędką. Po zacięciu poczułem dość duży opór, właściwie to w pierwszej fazie holu nie mogłem ryby w ogóle zatrzymać, niestety po krótkiej walce ryba zerwała mi przypon z żyłki numer 0.25. Szybka wymiana przyponu i podajnik znowu wylądował w wodzie. Tym razem na branie czekałem troszkę dłużej, walcząc jednocześnie z wiatrem który niemiłosiernie majtał mi spławikiem. Jedyne co mogę powiedzieć jak na razie o łowieniu na spławik to:
1. Muszę znaleźć inny sposób montowania spławika niż ten łącznik na krętliku drennana, ponieważ jestem osobą która składa całe zestawy po wędkowaniu, a szkoda mi za każdym razem wyrzucać stopery - jakieś propozycje?
2. Śruciny dinsmores super sotf shots są i tak cholernie ciężkie do zaciśnięcia... zwłaszcza te małe...
3. Czerwona proca drennan revolution chyba jednak nie ma wystarczającego zasięgu do moich potrzeb.
4. Chyba będę musiał kupić sobie sondę, bo jak gruntowałem łowisko to czułem się jak dziecko we mgle...
Doczekałem się jednak brania na metodę, tym razem udało się wyholować rybkę, był to karpik około 50cm
Podbierak spisał się super, ładnie dało się zamknąć rybę w środku i nic nie odleciało
. Po tym braniu nastąpiła eksplozja, branie za braniem, podajnik 5 min w wodzie i odjazd. Wszystko w przedziale 45 - 50 cm, jak od miarki, i wszystko na kulki drennana tutti frutti 10mm, tak dobiłem do wyniku 10 karpików. Zmieniłem więc na kulkę tutti frutti lorpio, i ku mojemu zdziwieniu cisza... po 3 przerzuceniach i mniej więcej 45 minutach nie miałem żadnego brania. Znowu zmieniłem na drennana tylko tym razem dodałem na zanętę w podajniku tego atraktora krabowego drennana. Podajnik poszedł do wody i po 10 min znowu branie. Zacinam i czuję tylko kilka szarpnięć po czym luz, zwijam i okazuje się, że straciłem kolejny przypon. Później straciłem jeszcze jeden na kukurydzy z dodatkiem atraktora...
Tutaj zdjęcie porównawcze kulek lorpio i drennana, do teraz nie wiem skąd taka różnica w braniach... a wątpię, żeby to była tylko kwestia koloru.
Zmieniłem znowu na kulki drennana i złapałem jeszcze 7 karpi. Ostatni wziął akurat kiedy przyjechała moja narzeczona więc poprosiłem żeby zrobiła mi fotkę
Ogółem był to mój najlepszy dzień na tej komercji, wędkowanie zakończyłem z wynikiem 17 wyciągniętych karpi w tym jeden pełnołuski, uwielbiam te ryby, lustrzenie wydają mi się jakieś takie paskudne xD i 3 zerwanymi większymi rybami. Zarówno wędka jak i kołowrotek sprawdziły się wyśmienicie, chociaż na kiju zauważyłem minimalne przesztywnienie na lekkim ugięciu wędki.
Co do dnia dzisiejszego to postanowiłem wyskoczyć na spining za jaziem, bo dostałem cynk, że wyszedł już na rzekę. Po dotarciu w pierwsze miejsce okazało się, że faktycznie piękne sztuki już siedzą na płyciznach. Mi udało się złowić niestety chyba najmniejszego z nich...
piękny był
Równe 40 cm. Niestety po przejściu całej rzeki okazało się, że na całej jej długości jest tylko jedna ławica którą widziałem wcześniej xD