Smar Penn'a jest szczególnie zalecany do konstrukcji Penn'owskich. Zapewne oparty jest na molibdenie (kolor niebieski), ale jego skład jest bogatszy. Ma tą fajną właściwość, że dobrze trzyma się stopu, z którego Penn wykonuje elementy napędów. Użycie innych smarów w konstrukcjach Penna jest również właściwe, ale gdy otworzymy kołowrotek po 1 - 2 wyprawach na ryby, okaże się, że bardzo mało smaru zostało tam gdzie powinno. Ten "oryginalny" siedzi nadal na swoim miejscu
Smar jest dość gęsty i ładnie kasuje luzy, niedociągnięcia konstrukcji, zapewnia dość dobrą ochronę przed słoną wodą.
Można z powodzeniem użyć w innych konstrukcjach, zwłaszcza spinningowych, użytkowanych w cięższych warunkach, nad morzem, etc.
Kupując smar Penn'a warto unikać występujących na naszym rynku produktów, a raczej poszukać oryginalnego środka sprowadzonego z Usa.
Penn fabrycznie dość porządnie smaruje swoje maszyny, i jeszcze nie spotkałem nowego "suchotnika" ( chociaż nie twierdzę, że się taki nie pojawi).
Smar Hanseline nie jest mi specjalnie znany. Natomiast o smarze tytanowym już nieco pisałem.
Dobry tytanowy smar jest biały, im więcej ma tytanu tym bardziej wpada w żółtawą, miodową barwę i pojawia się charakterystyczny zapaszek, który dość trudno mi zdefiniować
Tak czy inaczej potrafi zdziałać cuda. Kasuje spore luzy, wypełnia wszelkie mikro ubytki, nawet większe niż mikro
Zabezpiecza wnętrze kołowrotka w kompleksowy sposób. Nie emulguje w wodzie, nie reaguje nawet na spory upał czy mróz. Miesza się z każdym niemal olejem, nie spotkałem by ważył się z innymi smarami.
Po aplikacji wypełnia na tyle mocno napęd i bebechy, że kołowrotek stawia pewien "opór" podczas pracy.
Z tego co mi wiadomo, jego wielkim wrogiem jest sól, ale nie było mi dane sprawdzić.
Sensowne sytuacje dla jego zastosowania chyba każdy potrafi w tym momencie zgadnąć