Ja z kolei zmieniłem system robienia zapisków. Nie robię już szczegółowych. Kiedyś miałem taki swój program, w którym zapisywałem wszystkie szczegóły dotyczące połowu. Potem uznałem, że w sumie niewiele użytecznych danych mogę z tego uzyskać, bo po prostu tych połowów jest za mało i/lub są one zbyt krótkie. Może gdybym spędzał nad wodą 300 dni w roku, to by pozwoliło na jakieś wiarygodne wnioski.
Dlatego teraz ograniczam się do grubszych faktów. Piszę na przykład: - 15 lutego na zbiorniku X podchodzi już grubsza płoć. Na białego łowi się małe sztuki, ale na kukurydzę można wyselekcjonować te większe. Albo: - 20 marca na łowisku Y podchodzą już liny. Znacznie lepiej biorą na brzegu wschodnim zbiornika. Lepiej sprawdza się czerwony robak.
Znacznie więcej notatek dotyczy technicznych aspektów łowienia. Po każdej sesji zapisuję sobie rzeczy, które by należało poprawić. Często niby o nich wiemy, ale jakoś zapominamy i powielamy je podczas kolejnych wypraw. Piszę więc sobie: - Wypychacz położony pomiędzy pudełkami często mi spada. Portfel na przypony najlepiej trzymać w lewej szufladzie. Na 8-godzinną sesję na zbiorniku X najlepiej przygotować nieco więcej zanęty.
Takich notatek mam bardzo dużo. Dotyczą one organizacji stanowiska, charakterystyki miejscówek, ilości zanęt, czasów dojazdu na różne łowiska, doboru ubrań w zależności od odczuwalnej temp. Przeglądam je od czasu do czasu, bo pamięć bywa zawodna. To wszystko pozwala mi sprawniej wszystko rozplanować, skrócić czas potrzebny na przygotowania, zwiększyć pewność, że niczego nie zapomniałem.