W piątek "cyknąłem" fotkę mojemu fotelowi i jego okolicznościom techniczno-przyrodniczym. Co sobie będę żałował
Jeśli ktoś zapyta o szczytówkę, która została uwieczniona na zdjęciu, to odpowiadam, że... już jej nie mam.
Przed ostatnim rzutem (serio, miał być ostatni rzut) usłyszałem, jak koszyk wyszeptał do szczytówki: "Na sygnał spieprzamy".
Uznałem, że mam omamy słuchowe, więc śmiało zarzuciłem. Żyłka strzeliła, było jasne, że koszyk poszedł w siną dal. Nieświadomy strat zwinąłem żyłkę na kołowrotek, spojrzałem na szczytówkę, jeszcze raz spojrzałem, ale nic to nie dało, bo im bardziej się na nią gapiłem, tym bardziej jej tam nie było.
Dwadzieścia lat łowię tego typu kijami, ale taki numer przeżyłem po raz pierwszy. Szczytówka nie pękła, ale "wylatała"