Panowie, czytając te wpisy nachodzą mnie pewne myśli...
Po pierwsze - wszyscy narzekamy na to samo! Brak kontroli nad wodami. Chyba czas ruszyć coś w tej sprawie. Co myślicie o jakieś większej akcji, a jakimś konkretnym wniosku do samego PZW o zwiększenie kontroli, poprzez przeznaczenie na ten cel kasy, daniu możliwości kontrolowania wędkarzy większej ilości osób? Jak dla mnie PSR ma być od walki ze zorganizowanym kłusownictwem, jeżeli mieli by oni jeżdzić na akcje którymi byłoby 'łapanie' tych co łowią na trzy wędki, to byłoby przegięcie (ktoś kto łowi na trzy wędki i przestrzega limitów nie czyni aż takiej szkody), marnowanie paliwa i czasu tych gości. Od tego powinno być samo PZW, które powinno mieć swój numer i swoje lotne brygady.
W ogóle jak długo można narzekać Panowie? Nie czujecie się tak jak ja trochę jak dzieci w piaskownicy? Przestańmy marudzić i zażądajmy czegoś konkretnego, jest teraz na to dobry czas, wierchuszka PZW otrzymała spory cios od wędkarzy i powinniśmy ich przycisnąć.
Uważam, że nie jest złą inwestycją w PZW przeznaczyć trochę kasy na jakiś system informacji - jakim byłaby jakieś 'biuro', z gośćmi odbierającymi telefony i kierującymi sprawy dalej, jeżeli nie byłoby nikogo - wtedy automat przyjmowałby zgłoszenia. Tutaj nie ma mowy o tym, że 'kasy nie ma' - bo taka 'infolinia' zwróciłaby się z nawiązką. Nie stać nas na to aby wciąż łamano prawo nad wodą!
Tak w ogóle wyobraźcie sobie, że z jakiegoś rejonu napływają zgłoszenia o łamaniu prawa. Wtedy można zorganizować jakąś akcję, wiadomo gdzie dzieje się źle, można zadziałać. Jeżeli taki 'dyspozytor' miałby zgłoszenia, mógłby spokojnie przekazać sprawę dalej - a jest i policja, i PSR, szefowie okręgów (tak, ochrona wód PZW to tez ich obowiązek), osoby z SSR. My jako wędkarze nie wiemy do kogo dzwonić, tutaj zaś można wypracować szybki system reagowania. Oczywiście w innych krajach coś takiego funkcjonuje.
I jeszcze jedno. Kontrole to nie wszystko. Trzeba zacząć tępić pewne nawyki... Wyobraźcie sobie akcję podczas połowu zarybieniowych karpików, w której bierze udział kilkudziesięciu strażników, wpadających w tym samym momencie na daną wodę. Jeżeli wlepili by sporo mandatów po takiej akcji, to byłaby nauczka. Obecnie takowej nie ma, kilku SSRowców to za mało przecież, ci co kłusują spokojnie mogą się zawinąć, wpada tylko kilka osób.
Po prostu - obecny system jest zły. Warto pomyśleć jak to zmienić, zażądać od ZG konkretów. To oni mają to załatwić - bo jeżeli jakiś goguś z Twardej w gajerze ma powtarzać niczym katarynka, że się nie da, prawo zabrania, ichtiolodzy to, ministerstwo tamto - to może najwyższy czas aby zmienił zawód, co? Potrzeba nam takich gości, co działają i robią, a nie gadają w kółko, że 'się nie da'. Ja nie znam przypadków aby ktoś z wędkarzy uważał, że jest dobrze. Nawet jeżeli są kontrole, to pewne rzeczy, zachowania wcale się nie zmieniają. A właśnie zadaniem kierownictwa PZW jest takie zarządzanie związkiem, aby zadowolić jak najbardziej szeregowych jego członków. Oni póki co to raczej robią sobie z nas jaja. Udają, że coś robią w tej kwestii, a przecież mają na takie cele i kasę, i media, którymi można też wpływać na wędkarzy... Nie wspomnę nawet o tym, że mogliby żądać większych funduszy na PSR, poprzeć taki wniosek setkami tysięcy podpisów... A tutaj co? Na Kanale Żerańskim powstaje odcinek no kill, a na jego ujściu prezes okręgu Bedyński stawia sieci. Ktoś z nas robi 'wała', nie uważacie? I jeżeli ktoś mi powie, że wpierw mam chodzić na zebrania w kole, to ja od razu powiem, aby nie pisał tu tego nawet. Bo to nie ta instancja.
Tak w ogóle, to jeżeli byśmy stworzyli jakiś wniosek o coś, żądania, to wtedy ZG musi się do tego ustosunkować. Obecnie to sobie tylko gadamy, ot, takie forumowe pitu-pitu

Co myślicie o jakimś konkretnym działaniu?