Uparł się piekielnik, że musi w ten armagedon połowić
Przyjechałem biedakowi dotrzymać towarzystwa, bo wiedziałem, że mimo uzbrojenia w różne noże i maczety, trzęsie się tam sam ze strachu. Przyjechałem i potem też się trząsłem, ale z zimna. Normalnie ostatnio tak zmarzłem na rybach w grudniu!
Brania były, nawet coś ładnego mi się spięło. W sumie wszystko mi się spięło, ale się tym nie przejmowałem, bo miałem założony stary koszyk 40 g, który jeszcze na sztywno prawie był montowany (było tak zimno, że mi się nic wiązać nowego nie chciało), więc doskonale wiedziałem, że 9 na 10 ryb się zepnie. A, no bo oczywiście na drugim kiju nie było ani jednego brania
Jak się składaliśmy, silny podmuch wiatru wyrwał mi drzwi od trumny na dachu i połamał zawiasy... Na szczęście jak się ją zamknie, to się wszystko kupy trzyma i można jechać. Ale generalnie trzeba będzie nową trumnę kupić, więc jestem kilka wędek w plecy
Podsumowując - pogoda wręcz przerażająca jak na tę porę roku. Nocki byśmy nie przeżyli.