Kiedyś napisałem tak:
"Producenci opisują "drgające szczytówki" na wiele sposobów. Mamy do czynienia z feederami, pickerami, quiverami, winklepickerami, multipickerami itp. Zazwyczaj jest tak, że pickery, quivery, winklepickery są lżejszą odmianą wędzisk tego typu, a feedery cięższą. Całość dodatkowo komplikują uznani producenci, którzy często nie podają ciężaru wyrzutowego swoich produktów, a jedynie moc linki, która ma z kijem współpracować. Jeśli jeszcze dodać do kompletu modne ostatnio wędziska opisane jako "Method", to mamy piękny galimatias.
Spostrzegawczy wędkarz zada sobie zapewne pytanie: gdzie jest granica, która determinuje nazwę, zastosowanie? Wydaje się, że takiej granicy nie ma.
Co więcej - nie powinniśmy się sugerować nazwami, ponieważ nas najbardziej interesuje długość, ciężar wyrzutowy i ewentualnie czułość szczytówek sygnalizacyjnych. To wszystko. Reszta to nasze osobiste preferencje - akcja wędziska, ilość składów, długość dolnika, ciężar własny, rodzaj i układ zbrojenia. W tym momencie to my przejmujemy inicjatywę od producentów, którzy próbują swoim marketingiem sugerować wybory.
Pewne jest to, że nie można twardo się trzymać suchych danych, a raczej trzeba sugerować się własną intuicją i doświadczeniem. Wystarczy wybrać się kilka razy na łowisko, a dylematy dręczące wędkarza znikną. Określenia i nazwy producentów nie będą już do niczego potrzebne, a na pewno do kolejnych wyborów".
Przyjęło się, że "delikatny" kij do około 300 cm to picker. Czy jednak trzeba trzymać się tego podziału? Nie, bo wyraźnej granicy nie ma, a nawet być nie może - to oczywiste.
Weź kij do ręki, oceń go, to wszystko. Nazwy zostaw producentom
