Co do założenia - to Mateo - jest pewien problem. Nie da się mieć dwóch rzeczy naraz - rybnych łowisk i mozliwości zabierania z niech ryb. To jest niemożliwe - i nie ma sensu dywagowac jak to zrobić - bo tylko zarybianie co kilka miesięcy wchodziłoby w rachubę.
Segregacja łowisk i robienie takich no kill jak pisze bigdom to jest rewelacyjny pomysł i powinno być jak najwięcej takich miejsc. Oczywiście muszą być kontrole - bo jak ktoś się zorientuje, że nie ma strażnika - to ryby będą znikać i tak.
Problemem jest właśnie, to, że jak na razie nie robi sie nic aby zatrzymać 'stagnację'. Wody staja się coraz 'słabsze' - i zobaczcie chociażby jak wpisy Arka czy Michała1995 o Odrze- alarmująco pokazują, że leszcza jest tam coraz mniej. Idealnym rozwiązaniem byłoby stworzenie kół wędkarskich 'no kill'. Wyobraźmy sobie, że mają oni swoje własne wody - oprócz tych wspólnych w okręgu. Do koła należeć by mogli ci wędkarze - którzy nie chca zabierania ryb. Płacili by za utrzymywanie porządku i za pilnowanie łowisk - a nie za zarybianie ich (ewentualnie jakieś dorybienia). oczywiście operat tego nie przewiduje - ale przeciez da się to zrobić. Skoro dany ciuch nie pasuje na nas - to trzeba go przerobić - podobnie powinno byc z prawem.
Oczywiście nie zgadza sie to z polityką 'wierchuszki' PZW. Bo oznaczało by to mniejsze wpływy, w ogóle złowroga tendencję, którą oni w PZW zwalczają.
Kto wie - może rozwiązaniem byłoby dla wędkarzy z danego rejonu, opłacić składki w jednym kole - wybrać swoich ludzi do jego władz - i dążyć do jak największej niezależności?
Bo faktycznie nie ma sensu narzucać swojej woli innym. Nie widze powodu dla którego nie powinno być łowisk z których ryby sie zabiera. Narzucanie C&R wszystkim wcale nie jest takie dobre, ma swoje duże złe strony. Ważne aby był wybór jak pisze bigdom- no i ryby - przynajmniej w wydzielonych łowiskach.