To był szybki wyjazd, kilku wędkarzy w przyczepach, ja sam na fotelu.. wytrzymałem prawie 3 godziny - poza tym, że nic nie brało to wiało tak, że jak wstałem z fotela to jeden podmuch wystarczył żeby Cuzo z akcesoriami wylądowało prawie w wodzie
na szczęście w ostatniej chwili złapałem. Potem zaczęło padać, ale się nie poddawałem. Jednak grad mnie przekonał, że pora się zawijać i wracać do domu.