Potwierdzają się moje obawy. Presja jest zbyt duża, nie chroni się ryb w wystarczającym stopniu. Ktoś kto miał ekologię, powinien pamiętać pewną zależność. Jeżeli populacja danego gatunku zejdzie poniżej pewnego niskiego poziomu, to nagle przestanie się rozmnażać w wystarczającym stopniu, przez co następuje drastyczny spadek ilości jej osobników. To taka wartość graniczna, której nie można przekraczać. W przypadku ryb oznacza to, że do pewnego momentu będą się one odbudowywać same tarłem, rok w rok, jeżeli jednak odłowi się ich zbyt dużo, to tarło juz nie wystarcza, i ilość osobników drastycznie maleje. Odbudowa do tej wartości granicznej zajmuje długie lata i wymaga jest ochrona gatunkowa.
Niestety, to się dzieje u nas też na wodach śródlądowych. Do pewnego momentu tarłem naturalnym można zapełnić luki powstałe po odłowach, jednak przekraczając tę granicę, nagle jest to już niemożliwe. Dlatego według mnie na wielu wodach nie ma lina. Odłowiono go zbyt dużo i nie odradza się on na tyle szybko, aby zapełnić powstałe luki. Jego miejsce natomiast zajmuje taki japoniec, dochodzi do zaburzenia równowagi. W ilu wodach mamy z tym do czynienia?
To co mnie martwi, to brak takiego działania w stosunku do ryb słodkowodnych. WWF nie patrzy na nasze rodzime ryby słodkowodne niestety. Zaufano rybackim naukowcom z IRŚ, którzy patrzą na to, aby wyżywić naród i związać biomasę. Czym - to juz mniej istotne. Od wielu lat wciska się nam wędkarzom ciemnotę, mydli oczy. ZG PZW razem z IRŚ doprowadzili do fatalnego stanu polskich wód.
Czy można się dziwić, ze na Bałtyku jest inaczej? Raczej nie. Też chodzi o kasę i o mięso. Ja najbardziej jestem przerażony tym, jak Nigel Farage, buraczany przywódca UKIP, gada bzdury o tym, że UE blokuje UK - i jako przykład podaje rybaków. Według niego może powstać kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy na Wyspach, jeżeli przestanie się przestrzegać limitów połowowych. Wyobrażacie sobie co się wydarzy, jak armia chciwych rybaków rzuci się na takiego dorsza? Wybija go w przeciągu kilku lat. Inna ryba - bass, juz jest na podobnym poziomie granicznym. I mamy tu takiego populistę, co wciska ludziom ciemnotę. A co będzie za 10 lat? Za 15? Co będziemy łowić i co będziemy jeść? Ryby z hodowli tylko? To wcale nie jest rozwiązanie - ostatnie badania (żródłem jest BBC 4) wskazały, że łosoś z hodowli ma niską zawartość tak cenionych kwasów tłuszczowych omega 3. O wiele niższą niż ten wolny - atlantycki. To daje do myślenia!
Niestety - kasa rządzi. Taki prezes Bedyński sieciuje wody PZW i ma w nosie wędkarzy i środowisko, wędkarze często sami biorą bez umiaru, bo 'towaru' jest coraz mniej. Na codzień mamy do czynienia z chciwością i prywatnym zyskiem, czy to jest w dużej, czy małej skali. Mało kto patrzy na to co się dzieje z rybami, z utrzymaniem pewnych poziomów ilości gatunków. Ginie karaś pospolity, coraz mniej jest lina, o takich rybach jak różanka mało kto już słyszał. Trzeba się opamiętać!