Odpowiednia gleba (czarnoziemy, gliny) i gęsta, koszona trawka na niej.
Po deszczu albo po "sztucznym deszczu" , ja zbierałem ok 12 w nocy, bardzo pożądana rosa.
Jak kiedyś jeździłem z Plecakiem i wędką po kraju - to prawie wszędzie takie miejsce się znalazło.
Teraz na rosówki akurat nie łowię ale mam je zaraz przed i za płotem, szczególnie blisko kompostownika. Może nie w "kosmicznych" ilościach - ale na parodniowy wypad na Wisłę by wystarczyło.