Cześć, ostatnio pojechaliśmy z kolegą na łowisko komercyjne w Starostinie (czeska granica z polską), jest to wykopany staw z dość mocno kamienistym podłożem, mętną wodą i sporą głębokością. W niektórych miejscach jest to nawet około 7 metrów. Używam method feeder z zanętą Sonubaits MMM. Wyniki po 8 godzinach łowienia (7:00 - 15:00) to dwa karpie, wzięły na żółtego Dumbellsa, dość spore, ale wagi nie znam (strzelam że ~7 i ~9 kg). Nie miałem absolutnie żadnych wskazań, tylko dwa solidne odjazdy, podajnik trzymałem w wodzie około 30 minut (ze względu na brak wskazań, nie widziałem sensu w przerzucaniu - może to był błąd?). Stąd się zastanawiam:
1. Czy mój zestaw był całkowicie "łysy" i łowiłem zwyczajnie jak z ciężarkiem z gruntu? Zanętę specjalnie dość mocno zwilżyłem, po minucie w wodzie nadal była przyklejona do podajnika
2. Czy zanęta Sonubaits MMM wystarczająco klei, by łowić na takich głębokościach, czy trzeba ją czymś doklejać? Jeśli tak, to czym, i czy zwykła melasa to dobry pomysł?
3. Czy method feeder dobrze sprawuje się na nierównym podłożu? Na dnie było sporo głazów, używam podajnika z Jaxona, po 8-godzinnym łowieniu praktycznie zszedł cały zielony lakier z ciężarka (zastanawiam się też - jak go pomalować teraz?).
4. Czy w takich warunkach nie sprawowałby się lepiej zamknięty koszyk np. z Drennana?
Niżej załączam zdjęcie karpia - szczerze mówiąc, to największa ryba jaką miałem kiedykolwiek na wędce (to dlatego, że jestem nadal żółtodziobem). Ale podobno głównie coś takiego pływa w tym łowisku.
