Błażej, spokojnie możesz. Kije do Metody są przeznaczone do ciężarów koszyków do 60 gram około, 45 gramów to idealny ciężar. Nie wiem czy łowisz Metodą, ale tam nie ma znaczenia czy masz przelotowy zestaw czy nie, samozacięcie występuje praktycznie w taki sam sposób. O to właśnie chodzi. Miękkie szczytówki i delikatne kije są bardziej do połowu ryb, gdzie można korzystać z zestawów które bardziej przenoszą brania na szczytówkę.
Jeżeli używasz koszyka na troku, to wtedy ryba pobierając przynętę, podnosi ją do pyska. Widzisz to jako ugięcie. Przy delikatnych przynętach zacinasz wg uznania - bo często nawet lekkie ugięcie oznacza, ze ryba ma w pyszczku to co na haku się znajduje (np. pinka, ochotka). Ale przy włosie i Metodzie - chodzi o to aby ryba się zacięła, aby hak spenetrował jej pysk jakby samoistnie. Reagujesz tylko na mocne, charakterystyczne ugięcia. Ja łowię w ten sposób wszystkimi swoimi zestawami. Nastawiam się na większe ryby i tak też buduję zestawy właśnie, aby ryba sama się zacinała.
Dlatego właśnie do Metody trzeba odpowiedniej szczytówki - aby samozacięcie było jak najlepsze. Nie bez kozery takową daje Drennan właśnie - bo działa ona najlepiej z takim zestawem, nieważne czy go blokujesz czy nie. Jednak do bomb fishingu (delikatne zestawy z ciężarkiem i przyponem około 30-50 cm) się on nadaje mniej, bo ryba ciągnąc za żyłkę, może czuć opór i wypluć przynętę. A przy delikatnym blanku takiej wędki, nie czuje ona nic, dając wskazanie, które wykorzystuje wędkarz. Ale bomb fishing to zima (lub zimna woda) - ogólnie karp spokojnie cały rok może być łowiony na Metodę.
Dlatego kij do Metody da świetnie radę. A u Ciebie jest typowy problem z długością włosa, rozmiarem przynęty i wielkością haka. Tutaj coś nie gra, i robiąc odpowiednie zmiany, możesz to spinanie się wyeliminować.