W środę miałem ciekawą sytuację nad wodą. Łowię sobie w najlepsze tam gdzie zwykle czyli Grębów, rybki biorą ładnie po którymś z kolei zarzucie czekam na branie nagle żyłka się zluzowała, stwierdziłem że to branie do brzegu i lekko zaciąłem, żadnego nawet najmniejszego oporu nie poczułem, ba nie poczułem nawet oporu podajnika bo go już na końcu nie było hehe. Wciągnąłem krętlik z kawałkiem żyłki. Miałem 30 cm nad podajnikiem krętlik potem idąc w dół podajnik i przypon. Dziwne zdarzenie nigdy takie coś mnie nie spotkało, a żyłkę miałem grubą i mocną 0,26, nie wiem może nurek obciął podajnik hehe, albo szczupak uderzył w drobnicę obok podajnika i trafił akurat na żyłkę.. Stałem krótką chwilę zdziwiony i tak sobie myślałem kr.....a co to było.