Ja mam pomysł który rozwiąże ten problem! Na każdym stanowisku powinien być podbierak stacjonarny zapewniony przez PZW. Przypięty linką, albo łańcuchem. Powinien on być dostepny po wrzuceniu monety do automatu, więc w przypadku wód PZW nie stracilibyśmy ani grosza zawsze mając podbierak pod ręką. Problem śmierdzącej siatki rozwiążą przedstawiciele PZW którzy natychmiast będą przejmować ryby złowione przez wędkarza i niezwłocznie patrosząc je w biegu dostarczać do supermarketów. Moim zdaniem wystarczy dwóch dobrze opłaconych przedstawicieli na jednego wędkarza. Dodatkowo powinno się zrobić opłate za zbyt długo hol ryby, bo w przypadku kiedy przedstawiciel dostarczy ją nieświeżą należy obciążyć tego który ją złowił. Oczywiście wiąże się to z większymi opłatami, ale czego PZW nie zrobi dla wędkarzy... Oczywiście każdy przedstawiciel PZW będzie pracował charytatywnie pobierając jedynie dietę dzienną nie przekraczającą 200pln+ plus koszty dojazdu. Oczywiście temat dojazdu może budzić kontrowersje, ale PZW wyjdzie na przeciw i zgłosi możliwość zapewnienia transportu przedstawicieli przez wędkującego. Taka mała wizja na 2017r......