Panowie, tutaj ichtiolodzy opierają się na badaniach, ale chodzi raczej o rybę hodowlaną. W pewnym sensie przenieśli to na grunt wędkarski, tłumacząc też dlaczego 'niepożądane' są większe ryby - 'słabsza ikra' raz, w przypadku drapieżnika duże straty (na konferencji PZW naukowcy określili metrowego szczupaka jako wielkiego szkodnika). Jakoś w UK wielkie mamuśki się rozmnażają i wszystko gra, w Polsce oczywiście naukowcy z IRŚ sa tak do przodu z badaniami, że wyprzedzają innych o epokę, więc na pewno Brytole nie robią dobrze

Jest powód, alby walić wszystko w łeb, nie stosować górnych wymiarów. Zarybiać non stop, kupując materiał z ośrodków, gdzie pracują ichtiolodzy. To jakby bronienie swoich stanowisk pracy...
Dla mnie sprawa jest prosta. To natura. Po to takie ryby osiągają takie rozmiary właśnie - aby jak najlepiej dopasować się do środowiska i do zadania jakim jest kontynuacja gatunku. Większa ryba to większa ilość ikry przede wszystkim! To nie człowiek, że rodzi się jedno dziecko, większe albo mniejsze - tutaj wielkość samicy jest proporcjonalna do ilości jaj. W polskich warunkach to chyba bardzo ważne, zwłaszcza, że tarło naturalne w wodach PZW jest z roku na rok coraz słabsze i bardziej zakłócane (choćby zarybieniami).
Ichtiolodzy z IRŚ od lat walą nam ściemę, walcząc o sieciowanie wód. Nie chcą wędkarskiej gospodarki, chcą rybackiej. Z uporem maniaka. Jesteśmy najgorszym krajem w Europie jeżeli chodzi o jakość wód, właśnie dzięki takiemu wypaczonemu spojrzeniu na rzeczywistość. Chłopaki realizują program wyżywienia narodu, jakbyśmy byli Koreą Północną, nie zauważyli chyba, że czasy się zmieniły. Bolenie w Auchan to chyba już pokaz idiotyzmu, z jakim mamy do czynienia w Polsce.
Teraz ważniejszą rzeczą jest sport i rekreacja, zdrowie, turystyka wędkarska. Nie żarcie jakim jest niewymiarowy szczupak, czy ościsty leszcz. Nie czarujmy się, w Polsce brak ludzi, co potrafiliby spojrzeć na to zagadnienie szerzej. Mamy do czynienia z naukowcami, co nie znają się na rzeczy, nie znają trendów, oczekiwań społeczeństwa. Bo na rybactwie się znają - ale to nie jest obecnie priorytet. Nie rozumiem dlaczego nie można się skupić i na rybactwie i na wędkarskim zagospodarowaniu wody. Niestety - polscy naukowcy tutaj są w lesie. Nie potrafia łowić ryb i nie wiedzą, że teraz karpiarstwo jest na fali, feeder, nowoczesne techniki. Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Ale zamiast podążać za trendami i dopasowywać się do potrzeb społeczeństwa, mamy gości co dopasowują wszystkich do swoich, przestarzałych i niedziałających wizji.
A najlepszym dowodem jak dobrą politykę prowadzi IRŚ jest stan mazurskich jezior. Obraz nędzy i rozpaczy!