Ankieta

Jakie jest Twoje zdanie na temat skuteczności łowienia na metodę (method feeder)?

Jest bardzo skuteczna na wodach PZW
29 (12.4%)
Sprawdza się na łowiskach komercyjnych, ale nie jest zbyt skuteczna na wodach PZW
29 (12.4%)
Na łowiskach komercyjnych jest znacznie skuteczniejsza, ale na wodach PZW też można osiągnąć zadowalające wyniki
69 (29.5%)
Na wodach PZW jest ona równie skuteczna, co na łowiskach komercyjnych
32 (13.7%)
Ogólnie jest to mało skuteczna metoda połowu, bez względu na rodzaj łowiska
4 (1.7%)
Nie mam wystarczającego doświadczenia, żeby się wypowiedzieć
71 (30.3%)

Głosów w sumie: 230

Autor Wątek: Skuteczność method feeder na wodach PZW  (Przeczytany 68034 razy)

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 041
  • Reputacja: 2239
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #150 dnia: 24.04.2020, 11:54 »
Jeśli ktoś ma problem z łowieniem na metodę na dużych głębokościach, zapraszam tutaj:

http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=12475.msg472907#msg472907
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #151 dnia: 24.04.2020, 13:48 »
Metoda na głębszej wodzie? czemu nie :) ale trzeba zastosować podajniki typu hybrid czyli z burtami aby zanęta mocniej się trzymała podajnika i dotarła na dno no i wiadomo mix musi być bardziej sklejony. Co do metody na pwz to dla mnie killer zwłaszcza teraz jak ryba wchodzi w płytsze miejsca gdzie woda szybciej się nagrzewa.

Nie do końca się bym z tym zgodził. Bo podajnik jeżeli ma żebra, to o wiele lepiej trzyma całość niż podajnik z burtami. Jeżeli skleja się miks gotując się na głębszą wodę, to właśnie lepiej się będzie trzymać żeber. Sam 'hajbrid' zaś ma burty które pomagają utrzymać towar i się sprawdzać będzie na płytszej wodzie, zwłaszcza na typowych komercjach brytyjskich, gdzie zawsze coś zostanie na nim, pomimo ryb buszujących nad zestawem.

Nie robiłem doświadczeń, ale na chłopski rozum podajnik taki jak z Prestona do Metody, z odchylonymi żebrami, lub większy jak z ESP, właśnie dzięki żebrom będzie miał o wiele lepsze trzymanie całości. Bez tego burta niewiele da tak naprawdę. Do tego niezmiernie ważne jest aby stosować odpowiednie obciążenie. Ciężki podajnik szybciej dotrze do dna, przez co jest mniej prawdopodobne, że wypłucze się jego zawartość. I tu jest ciekawie, bo wielu wędkarzy jak ognia unika ciężkich podajników, zwiększając parametrami wędzisk i grubością żyłki zasięg. A wg mnie o wiele lepiej wejść w coś cięższego właśnie. I nie trzeba tu się kierować czułością zestawu. Bo przy Metodzie to raczej jest zbędne. Szczytówka 3 oz pokaże brania doskonale.
Lucjan

Offline Radar

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 446
  • Reputacja: 368
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #152 dnia: 24.04.2020, 14:20 »
Metoda na głębszej wodzie? czemu nie :) ale trzeba zastosować podajniki typu hybrid czyli z burtami aby zanęta mocniej się trzymała podajnika i dotarła na dno no i wiadomo mix musi być bardziej sklejony. Co do metody na pwz to dla mnie killer zwłaszcza teraz jak ryba wchodzi w płytsze miejsca gdzie woda szybciej się nagrzewa.

Nie robiłem doświadczeń, ale na chłopski rozum podajnik taki jak z Prestona do Metody, z odchylonymi żebrami, lub większy jak z ESP, właśnie dzięki żebrom będzie miał o wiele lepsze trzymanie całości. Bez tego burta niewiele da tak naprawdę. Do tego niezmiernie ważne jest aby stosować odpowiednie obciążenie. Ciężki podajnik szybciej dotrze do dna, przez co jest mniej prawdopodobne, że wypłucze się jego zawartość. I tu jest ciekawie, bo wielu wędkarzy jak ognia unika ciężkich podajników, zwiększając parametrami wędzisk i grubością żyłki zasięg. A wg mnie o wiele lepiej wejść w coś cięższego właśnie. I nie trzeba tu się kierować czułością zestawu. Bo przy Metodzie to raczej jest zbędne. Szczytówka 3 oz pokaże brania doskonale.

Stosowanie ciężkich podajników bez znajomosci dna to duży błąd.
Podajnik zapada się głęboko w mul i mamy pozamiatane.

Zdecydowanie lepiej jest założyć podajnik bardziej rozłożysty o mniejszej wadze i lepiej skleić miks bądź pellet.
Nie krytykuj bo dostaniesz bana.

Radek

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 533
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #153 dnia: 24.04.2020, 14:22 »
Dla mnie kombinowanie z kiełbaskami pva na podajniku jest średnim pomysłem przy metodzie. Ciężarek, krętlik do pva, albo przewlekanie przyponu przez kiełbaskę i heja, nawet przy feederze. Wystarczy w sumie przeskalować w dół zestaw karpiowy 8) Szybko się zakłada, lata świetnie, a i przynęta jest bliziutko skoncentrowanej kupki zanęty. Gdy robiłem doświadczenia w akwarium, to gumy na podajniku powodowały rozrzucenie pelletu, gdy pva się rozpuszczało. Zostaje też kwestia widoczności gum, ciężarek jest bardziej dyskretny. No i przy ciężarku odchodzi jeden problem - w zakamarkach podajnika gromadzi się więcej wody niż na ciężarku, i łatwiej przypadkowo rozpuścić sobie siatkę przed rzutem.

Tak czy siak, dla mnie ciężarek+pva > podajnik+pva.

A mi, przyznam szczerze, metoda na PZW nie dała świetnych wyników. Ale też po prawdzie nastawiam się tam raczej na połów drobnej ryby.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #154 dnia: 24.04.2020, 19:54 »
Dla mnie kombinowanie z kiełbaskami pva na podajniku jest średnim pomysłem przy metodzie. Ciężarek, krętlik do pva, albo przewlekanie przyponu przez kiełbaskę i heja, nawet przy feederze.

No nie takie 'heja'. Metoda z torebkami PVA to szybkie jak błyskawica ładowanie podajnika i wszystko jest gotowe. Przy torebce, gdzie się przewleka przypon przez nią, mamy do czynienia z kombinowaniem, długim. Niech się rozwali torebka, bo coś nie wyszo, i znowu trzeba się bawić. A nie zawsze jest sucho, ciepło, dzień. Dlatego Metoda jest wg mnie dużo lepsza. Przy czym nie mówię o łowieniu wielkich karpi a takich średnich do 10 kilo. Większe to bonus, i tutaj zestawy karpiowe będą lepsze.

Kolejna rzecz to osadzanie podajnika na dnie. Jest to o wiele lepiej robione niż przy zestawie z ciężarkiem. Tutaj ściągamy podajnik po łuku. Zaś przy ciężarku jest 'sru'. Już to daje Metodzie sporą przewagę.

I jeszcze jedno. Metoda z torebkami nie musi mieć przynęty jako wisienki na torcie. Spokojnie może być gdziekolwiek, bo podajnik jest płaski i praktycznie go 'nie ma'. Ryba podpływa i ma coś o wielkości jajka sadzonego, czyi rozsypane pellety, z przynętą w którymś miejscu, niczym żółtko.

Oczywiście każdy łowi jak woli :)
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #155 dnia: 24.04.2020, 20:01 »

Stosowanie ciężkich podajników bez znajomosci dna to duży błąd.
Podajnik zapada się głęboko w mul i mamy pozamiatane.

Zdecydowanie lepiej jest założyć podajnik bardziej rozłożysty o mniejszej wadze i lepiej skleić miks bądź pellet.

Łowienie bez sprawdzenia dna to niezbyt dobry pomysł, to jak iść do ataku bez rozpoznania :)  Ja się nauczyłem korzystać z kija do spodowania, z plećką i ciężarkiem. Dzięki temu znajduję twarde dno, co oznacza, że nęcenie daje dobre rezultaty, bo wszystko jest widoczne, nie zapada się w mule, oznaczam też dzięki temu odległość na kijkach dystansowych i mogę przejść do nęcenia. Sama Metoda przy mulistym dnie to dość ryzykowny pomysł. Karpie czy leszcze i tak lubią grzebać w dnie, ale może być ciężko.
Lucjan

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 533
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #156 dnia: 24.04.2020, 21:41 »
Mi z autopsji szybciej montuje się gotowe kiełbaski do krętlika przystosowanego do pva. Nawet przewlekanie nie jest długie, jeśli przypon mocuje się na szybkozłączce. Znacznie częściej kiełbaska mi puszczała od mokrego podajnika, niż problemów z ciężarkiem.

Metodę bez pva zostawiam poza równaniem, bo jest równie praktyczna co nabijanie klasycznego koszyka, i góruje pod tym względem nad PVA.

Nie do końca rozumiem tego łuku. Jak naprężysz żyłkę, i używasz ciężarka typu 30-40 g, to sam opór kiełbaski i napięcie żyłki spowoduje opadanie po łuku. O co chodzi z tym sru?

No i końcowo, to mimo że nie musi, to PVA z ciężarkiem da po prostu lepszą, bardziej skupioną prezentację. Jeśli dla kogoś to ważne, to jest to istotna cecha.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Skuteczność method feeder na wodach PZW
« Odpowiedź #157 dnia: 25.04.2020, 09:21 »

Nie do końca rozumiem tego łuku. Jak naprężysz żyłkę, i używasz ciężarka typu 30-40 g, to sam opór kiełbaski i napięcie żyłki spowoduje opadanie po łuku. O co chodzi z tym sru?


Nie za bardzo widzę użycie tak małego ciężarka. Do pakunków PVA muszą one być raczej cięższe, przez to masz bardzo siłowe zarzuty, do tego sama siatka uderza o wodę, co w wielu przypadkach może kończyć się jej rozwaleniem. Przy Metodzie uderza podajnik o wodę, a to duża różnica. Mały ciężarek sprawi, że opór pakunku będzie zbyt duży w powietrzu, przez co ciężko jest uzyskać odpowiednią odległość, wiatr też może zakłócać celowanie. Jest to przeszkoda i przy samym podajniku (opór siatki w powietrzu), a ja używam minimum 56 gramowych lub chętniej 75 gramowych. No chyba, że pakunek jest mniejszy. Ale to inna sprawa wtedy, ja często montuję mini torebki do zestawu feederowego z długim przyponem.

Co do opadu zestawu po łuku. Podajnik do Metody jest niczym deska surfingowa. I napinając żyłkę po zarzucie (gdy zestaw uderza o wodę), ślizga się on opadając do dna w naszą stronę, po łuku, jak wahadło zegara. Ustawia się dobrze i chroni swą zawartość. Trudno jest to zrobić z karpiowym zestawem, zwłaszcza z siatką PVA. Nie ma ona ochrony podajnika i łatwo się może rozwalać. Do tego podajnik łagodniej opada na dno i na pewno wszystko jest ustawione jak trzeba (pakunkiem do góry). Jeżeli nie przeprowadzi się przez pakunek przyponu, to impet zarzutu i do tego ściąganie zestawu, może spowodować rozwalenie się wszystkiego. Im głębiej i cieplejsza woda, tym PVA rozpuszcza się szybciej, czasami jest to chwilka. Dlatego w takim przypadku właśnie lepiej użyć większego ciężarka aby wszystko opadło jak najszybciej na dno. Zaś podstawą jest przeciągnięcie żyłki przyponu przez pakunek. Kto to robił ten wie, że to nie jest nic łatwego. Potrzebna jest długa igła, ściągnięcie przyponu, i tak dalej i dalej. Pracochłonna i precyzyjna robota :)

Karpiarze ogólnie wolą używać woreczków PVA, siatki do stick miksów to raczej opcja na płytsze łowiska i pewne warunki. Rzadko też używa się tak małych ciężarków. 30 gramów czyli 1 oz to strasznie mało, wielu karpiarzy nie chce stosować takich ciężarów, bo skuteczność samozacięcia mocno spada.

Jak ogólnie masz zmontowany zestaw? Bo może czegoś nie widzę?

Dobrze jest rozmawiać o zestawach, sam kombinuję jak je robić najlepiej. Łowiłem z woreczkami PVA i karpiowym typowo zestawem, ale to jest pracochłonna technika strasznie. Jak karp kumpla ściągnął mi zestawy to mi się odechciało. I do dziś wolę siatki PVA i przerobiony podajnik do Metody, bo jest to szybkie i skuteczne. Wielokrotnie miałem porównanie z innymi zestawami, na plus. Byłem na spotkaniu testerów jednej firemki przynętowej, około 25 karpiarzy, 20 Brytoli i nas pięciu Polaków. I miałem sporo brań, przy luzackim podejściu, kto wie czy nie najwięcej ze wszystkich. Co prawda karp był tylko jeden a cztery liny, ale moi znajomi w ogóle nie połowili (a dwie ryby spiąłem i miałem jeden lub dwa odjazdy bez zacięcia). Sami Angole się dziwili skąd ta skuteczność, a i ja byłem pozytywnie zaskoczony. A daleko mi do umiejętności wielu z nich, goście zęby zjedli na łowieniu karpi :)

U mnie się to sprawdzę między innymi z tego powodu, że nie nęce mocno. 8-10 spodów i wystarczy. Przez to na dnie nie ma wcale tak wiele towaru, jest rozrzucony. I na nim podajnik z zawartością torebki idealnie przyciąga rybę, to jasny placek pośród partykuł :) Gdybym spodował jak niektórzy (np. 5-10 kilo towaru w godzinę), to ten zestaw by tak dobrze wg mnie nie działał, lepsze byłyby pop up'y, które się mocno odróżniają. To jest podejście feederowo-karpiowe i dobrze mi się działa :) Ale może coś można ulepszyć?
Lucjan