Witam serdecznie szanowne grono wędkarskie, mam na imię Mariusz. Wędkarskiego bakcyla połknąłem 3 lata temu, zaczęło się niewinnie jak zawsze, od jednej wędki, potem były kolejne. Rok temu cały wędkarski dobytek padł łupem kolekcjonera cudzego mienia-mojego, chyba wiecie jak się poczułem. No cóż-wszystko od nowa, nie, kończę z tym. Pewien wędkarz powiedział mi, że ta pasja jest jak nie uleczalna choroba, z roku na rok pochłania głębiej i głębiej. Miał rację i zaczęło się znowu niewinnie od jednej wędki....
