W ramach ciekawostek. Kiedyś za łebka okupowaliśmy ogromny kompleks stawów należący wtedy do wojska. To był wodny poligon uzywany raz na kilka lat przez MON. Kilkadziesiąt Ha pięknej wody. Pewnego dnia zjawilo się kilku panów którzy przedstawili legitymacje SG i stwierdzili, że jest to teren nadgraniczny i mamy wypier.. Oczywiście przyjechali prywatnie powędkować i najbardziej spodobało im się nasze miejsce które wyczyściliśmy z krzaków i zaczepów. Trochę nie fair to było, ale co my młode wystraszone szczyle mogliśmy zrobić? Na ich nieszczęście mogliśmy wiele.. Nie umieliśmy przebić kół, więc tylko spuściliśmy powietrze ze wszystkich , a szyby wysmarowaliśmy zwykłym smarem. Pół nocy wciskałem ziemniaki do tłumików w tych samochodach, nie zliczę ile zapałek powtykaliśmy im w zamki. Wcześniej przez kilka dni rwaliśmy trawę i trzciny ręcznie w miejscu podobnym do dziesiątek innych, a kiedy wreszcie przyszedł wymarzony weekend kiedy rodzice pozwolili nam na wymarzoną nockę Ci goście nas przepędzili. pewnie połapali, bo nęciłem tam przez kilka dni, ale wydaję mi się, że skórka nie była warta wyprawki. To było w latach 90, ale myślę, że Ci panowie wspominają ten wypad bardziej niż ja:)