Kupiłem sobie kiedyś mini radio. No i nie posłuchałem. Zbyt przysknerzyłem na cenie, i więcej było szukania fal, niż ich słuchania. Ale podoba mi się ta opcja. Cichutko jak brzęczy a jesteśmy sami na zasiadce, jest ok.
Było nie ok w zeszłym sezonie. Starszy pan, swoim starym "Kredensem" zaparkował na mojej ulubionej główce. Siadłem gdzieś 50 m. od niego. Nie brało gościowi więc z nudów, otworzył drzwi od swego auta i ustawił stację z Torunia. Doskonale słyszałem każdą audycję i przerywniki, choć mam pewne kłopoty z słuchem. Uszczęśliwiał mnie całą zasiadkę modlitwami z eteru. Jak by co, jestem wierzący, ale pewne granice chyba powinny być.