Ja bym nie próbowal porównywać PZW dop PZŁ, bo gdzie Rzym a gdzie Krym...
Myśliwi są zorganizowani i mają bardzo restrykcyjne przepisy, ciężkie egzaminy. Nie ma szans na to aby pojechać gdzieś do związku i zostać myśliwym kilka godzin. To raz. Druga rzecz to działania jakie myśliwi prowadzą aby dbać o zwierzynę. Pilnują aby była jej zrównoważona ilość, nie ma tam walenia wszystkiego w łeb. Chociaż patologie się zdarzają jak już wspomniano wyżej. Kary za łamanie przepisów tez są spore.
PZW to całkiem co innego. Organizacja która zajmuje się gospodarką rybacką, nie wędkarską. 'Golenie z kasy' to podstawowa rzecz jaką robi PZW, edukacja zaś ogranicza się do szkółek 'sportowych'. mało jest normalnego pokazywania młodzieży jak łowić, jak dbać o ryby. Nie jest to w sumie dziwne, bo trudno aby osoby mające ograniczone horyzonty - jak to jest z ZG mogły przekazywać coś nowatorskiego.
Niestety - o ile PZŁ ma zwierzynę, teraz nawet jest jej zbyt dużo, to PZW ma ogołocone z ryb wody, zarybiane gatunkami obcymi zazwyczaj, odławianymi już zaraz po wpuszczeniu do wody, przez żądnych mięsa wędkarzy. Zamiast pomyśleć jak zarybić aby ryba była, to wyjaławia się zbiorniki coraz bardziej. Nie martwi fachowców z IRŚ lub PZW zaburzona równowaga gatunkowa, której najlepszym przykładem jest rozwój kormorana, zastępującego rybie drapieżniki. Zamiast tego wmawia się ludziom, że trzeba nam rybaków. To pokazuje - jak wykrzywione jest pojęcie wędkarstwa, jak nie wypełnia się podstawowych celów statutowych przez PZW. Tutaj Wędkarz Polski pasuje jak ulał, dając rybom w łeb, jako pradziad i dziad dawali
Tak więc PZŁ to ideał w porównaniu do PZW. A jeżeli chodzi o 'etyczność' - to niestety - pilnowanie równowagi i strzelanie zwierzyny jest trochę okrutne, można doszukiwać się sadystycznych pierwiastków. Ale ktoś to musi robić, człowiek zdominował planetę i trzeba w sposób sztuczny pilnować tej równowagi jaka istnieje. Bo spotkanie dzika w Świnoujściu w parku nie jest czymś przyjemnym, podobnie jak jazda samochodem z Międzyrzecza w nocy latem, gdzie musiałem jechać 30-40 km/h, tyle było zwierząt. Ktoś tego pilnować musi - jeżeli jest zwierząt zbyt wiele. Jeżeli jest ich zbyt mało natomiast - trzeba też pomagać, zwłaszcza w zimie. Oni to robią, PZW zaś nie za bardzo