Nasza ekipa również dzisiaj wykorzystała pogodny dzień na rybaczkę.
Razem z Mariuszem i Jędrzejem zameldowaliśmy się z samego rana, na legendarnym zalewie rybnickim

Był to nasz debiut wędkarski na tej specyficznej wodzie. Jakoś przez te wszystkie lata, po mimo, że mamy blisko
i wielokrotnie obiecaliśmy sobie tam pojechać, do tej pory się to nie udawało. W zeszłą sobotę, w trakcie zwiadów
na tym akwenie w towarzystwie Lucjana, postanowiliśmy, że o ile nie puści lód na naszych żwirowniach, odwiedzimy dzisiaj
właśnie wodę elektrowni. Ze sporą nutą niepewności ale i nadziejami rozstawiliśmy się zatem na tzw płytach


Jędrula bez ceregieli postawił dzisiaj na metodę i mocny sprzęt karpiowy. Miejscówkę solidnie podnęcił spombem
i konsekwentnie czaił się na większego zwierza.

Mariusz podobnie jak ja, łowił dzisiaj na dwa feedery z tradycyjnym koszykiem oraz metodą.

Pierwsze dwie a nawet trzy godziny nie przyniosły żadnych wskazań. Powiem więcej, był to okres
wychodzenia z zimowego letargu, przynajmniej w moim przypadku

Miałem nie małe problemy
z rozstawieniem sprzętu, przygotowaniem miksów oraz przede wszystkim z celnością rzutów

Niesamowite jak się człowiekowi może celownik rozstroić, po 3 miesięcznej przerwie od DS

Za to dwóch wędkarzy siedzących niedaleko od nas, jak sądzę stałych bywalców, mieli już pierwsze
brania. Sprawcami były średnie leszcze. Chyba w tym momencie zdecydowałem się zejść na cieńszy zestaw.
Na wędce z koszykiem wymieniłem przypon na pajęczą nić 0,10 mm z hakiem nr. 14 oraz trzema pinkami.
W między czasie ktoś się ze mną wita i pozdrawia gości z Wodzisławia

Okazało się, że to nasza forumowa
koleżanka
Anna Sulka 
stała bywalczyni rybnickiego morza. W trakcie bardzo przyjemnej rozmowy, będąc
dość daleko oddalony od wędek, mam pierwsze branie. Na wspomniany zestaw z robaczkami, udaje mi się
jednak zaciąć pierwszego w tym dniu leszcza.

Rybka nie jest duża jak na możliwości tej wody, jednak był pretekst do pamiątkowej fotki z Anią

Na kolejne branko przyszło mi poczekać dłuższą chwilę, niestety ponownie byłem na stanowisku przyjaciół...
Niestety tym razem nie zdążyłem w porę zaciąć. Lekko poddenerwowany sytuacją postanowiłem lepiej pilnować
swoich wędek. Opłaciło się gdyż do końca sesji udało mi się wypracować i wykorzystać jeszcze dwa brania.
Jeden leszek podobnych rozmiarów, ponownie połakomił się na 3 pinki.

Mając już wyrobioną opinię o żerowaniu ryb w dniu dzisiejszym. Będąc pewnym, że receptą na sukces
są cienkie zestawy i robaczki, notuję pierwsze i jedyne branie na metodę

Na pellecik halibutowy 8mm,
łowię przyjemną już mamusię pełną ikry.

Nie jest to rekord, ale po zimowej przerwie 50 cm cieszy mnie bardzo.

Po tej rybie była już pora się zbierać. Mistrzostwa w skokach narciarskich nie zdarzają się na co dzień

Niestety Mariusz z Jędrzejem nie wstrzelili się dzisiaj w brania. Nie mieli chłopaki szczęścia, tak też bywa

Sądzę jednak, że zgodnie uznamy dzisiejszy wypad za udany. To było ciekawe doświadczenie, a baterie
na nadchodzący wielkimi krokami sezon, podładowane

Pozdrawiamy w tym miejscu Koleżankę Anię
i dziękujemy za odwiedziny
P.S Najprawdopodobniej już we wtorek dostarczę obiecane magazyny do sklepu Sum
