Ja się pochwalę wynikami z wczoraj. Przyjechałem nad wodę około godziny 13:00, pogoda była okropna - deszcz, wiatr i zimno. Wyglądało to jak na zdjęciu poniżej:

Trudno było parasol w miejscu utrzymać, sekundę po tym jak zrobiłem to zdjęcie wyrwało parasol i przewróciło fotel

Ma też zalety taka pogoda, nad wodą nie było nikogo .
Po dwóch godzinach walki z wiatrem i deszczem, zameldował się karp 55cm.


Następnie trafił się taki karpik 40cm, dopóki nie wylądował na brzegu myślałem że to karaś srebrzysty.

Połów zakończony miłym akcentem, prawie 60cm


Pierwsza tęcza w tym roku:

Zebrałem się przed 18:00, w ostatniej chwili przed nadejściem pogodowego armagedonu. W drodze powrotnej zaliczyłem ścianę deszczu, wiatr który aż rzucał samochodem i bliskie uderzenie pioruna

Dzisiaj w tym samym miejscu byłem od 5:00 do 13:00 i nawet nie drgnęło

Miejsce płytkie, noc zimna więc ryba pewnie odeszła.