Dobra Syborg,jak mówisz krzywda mi się nie stała
doradził byś jakieś przynęty 
Jacek może by Tobie doradził tylko u niego ryb nie ma w okolicy 

Biorąc pod uwagę mój najbardziej okazały połów karasi, to wychodzi na to, że białe robaki były bezkonkurencyjne. Nigdy tego nie zapomnę, po czterech godzinach wędkowania nie miałem już siły na kolejny rzut. Zwinąłem się, będąc spełnionym. Były czasy...
Gdyby dziś były takie karasie, ładne karasie, zapewne znów łowiłbym je na białe robaki, bo tak lubię. Niestety, aktualnie muszę stosować przynęty nie tyle skuteczne, co selektywne. O białych robakach mogę w zasadzie zapomnieć, bo zazwyczaj mam atak szarańczy w postaci uklei, wzdręg i płotek. Nie wszędzie, to fakt, ale tak to u mnie wygląda. Od czasu, gdy stosuję kulki i pellety, mam przynajmniej spokój z drobnicą. Po latach walki z karasiami mogę powiedzieć jedno, a dotyczy to naturalnych łowisk, karaś albo żerował, albo nie żerował. Chimeryczna jest ta rybka, oj chimeryczna.