Czy mięsiarstwem jest zabranie 2- 3 złowionych ryb przez siebie ? Czy jak ktoś chce położyć na wigilijnym stole złowionego przez siebie sandacza, karpia i szczupaka też jest mięsiarzem. Czy jak jadę złowić 2 karpie bo lubię je też nim jestem ? Czy woda zubożeje od wziętych przeze mnie 10 płotek, krąpi bo lubię je na oleju. Są wody, z których nie wezmę ani sztuki , ale jest tez tak , że jak mam ochotę zjeść rybę sam przez siebie złowioną to czemu by nie . Jeżdżę nad wodę w główniej mierze by wypocząć ale czemu by nie skosztować czasami darów natury, czegoś zdrowego z wiadomego pochodzenia. Nie piszę tutaj o skrajnych przypadkach wynoszenia ryb wiadrami , ale normalnej zdrowej gospodarce . Rozumiem są wody no kill, są wymiary górne i dolne , granice ilościowe i zdrowy rozsądek, który każdy powinien mieć. Spotkałem się już z nazwaniem mięsiarzem jednego z kolegów, który raz wziął złowionego sandacza ( przez cały rok złowił ich ok 60 szt wszystkie poza jednym tym wróciły do wody) bo koledzy z jednego forum akurat byli w pobliżu i nie mogli tego przecierpieć - bo jak go można zabić ..... Czasami ocena innych w takich sytuacjach potrafi zwalić z nóg. Hmm.. nie wiem na ile przypadków u was skrobie osoba nie łowiąca o tyle z pośród mojego dość szerokiego grona kolegów po kiju robią to sami.
Kamil, uspokoję Cię. Może na tym forum rozmawiamy o wypuszczaniu ryb, o konieczności tego, o C&R, mięsiarzach, łowiskach no kill i rozsądku, ale raczej dalecy jesteśmy od piętnowania kogoś. Zabieranie ryb o jakich piszesz, często jest wręcz wskazane, zwłaszcza gdy na jakieś wodzie jest sporo drobnej ryby a mało drapieżnika, gdy jest to japoniec lub czasem sum. Ja osobiście cenię rozsądek - ten uważam za wyznacznik 'mięsiarstwa' jak już. Jest pewna granica pomiędzy zabieraniem 'bo się należy', 'bo płacę', 'bo tak robił mój pradziad, dziad i ojciec' - czyli braniem zbyt dużo, na potęgę, nawykowo, a rozsądnym wzięciem jakieś ilości.
A Jacek to nasz forumowy Joker, więc jego opowiadania często są wesołe, i taki mają głównie cel - rozweselić. Tak więc nie dąsaj się, bo to opowiadanko z przymrużeniem oka
