Nie dziwota, że wśród wyczynowców zdecydowanie dominują stałoszpulowce: są szybsze, wyposażone w zapasowe szpule, a przede wszystkim bardziej uniwersalne - umożliwiają w szczególności łowienie wagglerami lub spławikami typu "bolo" na dużym dystansie poprzecznym (np. pod przeciwnym brzegiem lub w śródrzecznej rynnie).
Inaczej ma się sprawa z brytyjskimi
specialist/specimen anglers, którzy łowią na centrepinową wypuszczankę okazałe brzany, klenie, płocie czy lipienie: nie dotyczy ich zawodniczy pośpiech, stawiają raczej na jakość niż ilość i mają swobodę wyboru stanowiska - nierzadko też brodzą po pas w wodzie, co odróżnia ich od zawodników operujących zwykle z podestów ustawionych na/przy samym brzegu.
Dave Harrell bardzo często używa wagglerów (ostatnio także w odmianie pelletowej), więc stałoszpulowce są dla niego podstawowym wyborem - skoro jednak chwali się swym bezrączkowym centrepinem i głosi, że w sprzyjających warunkach (wyraźny uciąg) tego rodzaju kołowrotek "can often outscore fixed-spool reels", najwyraźniej go docenia i niekiedy stosuje. James Robbins łowi natomiast tym, czym wypada mu łowić jako pracownikowi Pure Fishing/Shakespeare i członkowi Shakespeare Superteam.
Wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu, centrepinem można wydajnie łowić także w dużych rzekach, zwłaszcza korzystając z woderów/spodniobutów i matchówki 15' lub nawet 17' (niekiedy wystarczy 14'). Uwidoczniona poniżej moja ulubiona miejscówka kleniowa będzie dobrym przykładem centrepinowego łowiska wielkorzecznego, które nie wymaga żadnych zarzutowych wygibasów