Od kilku dni się zastanawiam do czego prowadzi mieszanie pelletów. Obserwowałem w weekend młodych wędkarzy stawiających pierwsze kroki z metodą i byłem zaskoczony tym jakich mieszanek używają. Mieli nad modą całą gamę pelletów różnych smaków i kolorów i robili z nich miks (wanilia - morwa- czosnek). To mnie skłoniło do refleksji i przypomniałem sobie, że kiedyś robiłem bardzo podobnie. Teraz jednak sporo się zmieniło

Łowiąc na wodzie stojącej zaobserwowałem, że dla mnie dużo bardziej efektywny jest miks 50/50, a nawet 70/30 na korzyść zanęty. Dużo częściej sięgam po pellety rybne niż owocowe i raczej unikam mieszania owoców z innymi pelletami. Pellety stosuję różnych rozmiarów 2/4/6 mm najczęściej w kolorze brązu. Wielkim ułatwieniem tu jest stosowanie podajnika Mikado Aperio, nie ma żeberek ograniczających wielkość pelletu - naprawdę polecam. Bazuje na zanętach Sonu, rozrobionych w własną mieszanką na bazie filmu Luka, do tego trafia najczęściej jeden zapach pelletów. Staram się nie łamać zapachu zanęty bo to właśnie ten zapach ma być dominujący, pellety są tylko uzupełnieniem/wypełniaczem mającym zatrzymać rybę dłużej w łowisku. Jeżeli trafia pellet owocowy to zwykle tylko jedna nuta: truskawka, morwa lub multifruit.
Jeżeli chodzi natomiast o przynętę to uważam, że tu kluczowy jest kolor a nie smak. Nie wierzę by zapach ananasa z żółtego dumbelsa przebijał się przez zapach zanęty. Szczególnie po godzinie w wodzie i kolejnej rybie.
W efekcie łowię zwykle ciut od innych na łowisku.
Ciekawy jestem jak inni podchodzą do tematu?