Witajcie,
Mam na imię Janusz, jestem z Elbląga. Wędkuję wyłącznie rekreacyjnie od początku lat 90, kiedy hobby tym zaraził mnie dziadek podczas wakacji, więc jest to chyba dość typowa historia. Tak naprawdę przez wiele lat ograniczało się to do wakacyjnego łowienia z dziadkiem, lecz w pewnym momencie było mi mało i w 2010 roku oficjalnie zasiliłem szeregi PZW. Wtedy też zacząłem zgłębiać temat aktualnie panujących trendów w kwestii metod, sprzętu (przepaść), krótko mówiąc rozwijać się, choć podstawy pozostały niezmienne.
Dziadek był grunciarzem (od kilku lat nie wędkuje z racji wieku), więc ja siłą rzecz też nim jestem. Teleskopowy szklak z ubiegłego stulecia, sprężyna, wyrzut zestawu ile fabryka dała i sygnalizator typu ping pong. Czasem jeszcze zdarzy mi się łowić w ten sposób, lecz bardzo szybko poszedłem w kierunku DS, która sprawdzała się lepiej przy specyfice lokalnych łowisk, głównie rzek i kanałów. Pierwszy picker, pierwszy feeder, drugi feeder, coraz bardziej precyzyjne oczekiwania w stosunku do sprzętu, zwycięstwo finezji nad topornością. Trochę wędzisk kupiłem, trochę sprzedałem, jedno połamałem, koniec końców zostały te ulubione i najlepiej leżące. Pożegnanie rurek antysplątaniowych, kombinowanie z zestawami końcowymi, eksperymenty. To jednak tylko dodatki do sedna jakim jest relaks na łonie przyrody. Z wielu wypraw wracam o kiju, ale z reguły zadowolony, jeśli wyłącznym celem byłoby łowienie ryb, zostałbym rybakiem.

Bawię się trochę w spławik, to dobre określenie, bowiem ma to miejsce sporadycznie. Aktualnie stawiam pierwsze kroki z bolonką.
Forum czytam od pewnego czasu, robi dobre wrażenie. Pewnie dowiem się tu paru ciekawych rzeczy, a może moja obecność też coś wniesie. Pozdrawiam.