To ja teraz łyżkę dziegciu dołożę, bom tam był i srogo się zawiodłem.
A więc - samo jezioro jest przepotężne. 650 ha, o ile pamiętam. W sieci można się bajek o nim i jego rybostanie naczytać, więc napaliłem się na wyjazd jak szczerbaty na suchary.
Byliśmy z rodziną w Dąbkach w sanatorium dla dzieci.
Jezioro należy do spółki rybackiej i można sobie wykupić pozwolenie, z pamięci - na tydzień, 2 i rok. Jakoś tak. Do tego, jeśli ktokolwiek chce się tam poruszać samochodem w sezonie każdy absolutnie parking w Dąbkach jest płatny. Należy więc wykupić sobie ogólną kartę parkingową na cały sezon za jakieś, z pamięci 100 - 150 zł.
Teraz najlepsze/najgorsze. Ponieważ jezioro to powstało po zamknięciu się mierzei, jest bardzo płytkie. Byłem tam z pontonem i echosondą. Wygląda to tak, że drugi brzeg znika za horyzontem, płyniesz i płyniesz, a na echu masz 1,5 m głębokości. I tak cały czas. Ogólnie w najgłębszym miejscu będzie ciut ponad 2 metry. Nie ma co liczyć na szukanie jakichś górek, stoków czy czegoś takiego. Płaski stół.
Na tym przeogromnym jeziorze są TRZY miejsca, w których można połowić z brzegu. Reszta jest zarośnięta pasem trzcin szerokim na kilkadziesiąt, a czasem i więcej metrów. Pływałem kilkanaście razy po 3-5 godzin i tylko raz na echu widziałem większą rybę. Przez cały ten czas nie złowiłem ani jednego szczupaka, trafiłem jednego okonia 30 cm i reszta to nie warte uwagi okonki (wtedy byłem jeszcze zapalonym spinningistą). Raz pojechałem autem z pickerkiem i spławikówką do ujścia kanałku (który wcale się z morzem nie łączy - tak gwoli ścisłości). Byłby to na pewno raj dla ichtiologa, który stwierdziłby, że woda jest niezwykle rybna, bowiem po pół godzinie zwinąłem się, gdyż drobnica nie dała w ogóle połowić.
Podsumowując całe jezioro - z brzegu połowimy tylko na plaży miejskiej w Dąbkach, czyli masakra, z pomostu w Dąbkowicach (o których za chwilę), przy ujściu kanałku (ale tam nie wolno wjeżdżać autem, bo grozi mandat 500 zł) oraz pośrodku brzegu południowego, gdzie jest typowy ośrodek dla wędkarzy prowadzony przez jakiegoś przewodnika. Tam są domki, a w cenie domku dostajemy łódkę z silnikiem.
Dąbkowice - jest to ośrodek wczasowy plus kilka drewnianych domków. Jest pomost i... to wszystko co tam jest. Byłby raj, gdyby ryby były.
Zaznaczam, że pojechałem tam ze spinningiem. Być może nęcenie pelletem w jednym z tych miejsc, metoda i tak dalej pozwoliłyby na dobrą zabawę, ale śmiem wątpić, bo u miejscowych nie widziałem wyników, a łowią oni tylko okonie zarzucając z łodzi zestawy morskie, czyli ciężarek a powyżej 2 przypony z hakami. I też jakoś nic nie ciągnęli. Z jednym gadałem, to wypływał na węgorza. Czyli pewnie tam żyje.