Niestety, ale potrzeba pokoleń, żeby zmienić postawę "mięsiarzy", bo podobnie jak w przypadku kultury i pozostałych zachowań wszystko siedzi w głowie. Żadne logiczne argumenty nie trafią do takiej osoby, bo jest ona święcie przekonana, że postępuje właściwie i trudno się temu dziwić, w końcu od małego uczy się dzieci działać w myśl zasady:
- kto pierwszy ten lepszy
- co jest moje to nie twoje czy
- lepiej mieć o jedno więcej niż pół za mało
Nie będę się rozpisywać nt "psa ogrodnika" bo to Wszyscy w Polsce znają. Niestety ale tak większość z nas jest wychowywana i jak tego nie zmienimy, to w myśl zasady "czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci" tak będzie zawsze.
Mi raz na komercji zdarzyło się, że łowiąc karpia za karpiem, mój sąsiad, któremu nie szło zbyt dobrze

podszedł do mnie i poprosił czy nie mógłbym mu dać kilku złowionych ryb, bo na obiad chce kupić. Jeśli ktoś, kto nie potrafi łowić, już jest "mięsiarzem" to chyba pokazuje skalę problemu z jakim tacy jak my musimy się zmierzyć.
Ja uważam, że wszystko jest dla ludzi, ryby też, ale umiar to słowo klucz.